Bolesne skutki protestu rolników. Półki w holenderskich sklepach świecą pustkami
Holenderscy rolnicy mają dość działań swojego rządu. Od poniedziałku 4 lipca trwa protest, którego głównym elementem jest blokada centrów dystrybucyjnych części popularnych supermarketów. Dla klientów skutki protestów są opłakane.
Puste półki w Holandii
Rolnicy protestują przeciwko rygorystycznej polityce holenderskiego rządu, która zakłada redukcję emisji tlenku azotu. Jest to wyjątkowo uciążliwe właśnie dla tej grupy zawodowej, gdyż w rolnictwie używa się w ogromnym stopniu właśnie nawozów azotowych. Nie dość więc, że ich ceny poszybowały w górę ze względu na kryzys gazowy wywołany przez Kreml, to dodatkowo holenderski rząd postanowił nałożyć kolejne ograniczenie. Rolnicy nie wytrzymali i ruszyli na ulice.
Efekty protestów widać już w sklepach w całym kraju. Na Twitterze wrzucane są kolejne zdjęcia pustych półek, na których przeważnie znajdowały się owoce, warzywa, pieczywo, czy nabiał. Taka sytuacja ma miejsce m.in. w bardzo popularnych w Holandii Lidlu i Aldi. Poniedziałkowa blokada dotyczyła aż 20 centrów dystrybucji. We wtorek sparaliżowanych było już tylko siedem z nich.
Ostra reakcja policji
Właściciele centrów dystrybucji domagali się reakcji policji. W mediach pojawiły się informacje o tym, że służby faktycznie wzięły się do zdecydowanego działania. Funkcjonariusze stanowczo reagują na blokady i akty wandalizmu, których dopuszczają się niektórzy z protestujących. Po wtorkowych protestach do aresztu trafiło dziewięć osób. W niektórych relacjach mowa także o użyciu gazu, czy nawet broni gładkolufowej na gumowe pociski.