Tąpnięcia, wahania i bankructwa. Czy kryptowaluty mają jeszcze przyszłość?
Temat kryptowalut należy zawsze zacząć od, choćby skrótowego, omówienia technologii blockchain. Chociaż blockchain jest głównie kojarzony z bitcoinem (a często nawet traktowany jako jego synonim), to jest to technologia dużo starsza. Ujmując rzecz najprościej jak to możliwe, blockchain jest rozproszonym rejestrem, który pozwala na zabezpieczenie sieci informacji przed każdą niepożądaną ingerencją. Został stworzony w 1991 roku, głównie z myślą o elektronicznym zabezpieczaniu dokumentów przed antydatowaniem.
Sieć blockchain składa z bloków z połączonych za pomocą haszy, czyli skrótów. W łańcuchu A-B-C-D-E blok B zawiera swój hasz, a także hasz bloku A, blok C swój hasz i hasz bloku B itd. Hasz jest krytptograficznym skrótem zawierającym dowolnie dużą ilość informacji. Jeżeli jedna informacja opisana haszem zmienia się, zmienia się również hasz – jeżeli zatem zmienilibyśmy informację w bloku B, to zmieniłby się jego hasz, a co za tym idzie hasz bloku B przechowywany w bloku C i zmieniony hasz B nie byłyby zgodne.
Blockchain jest rzeczywiście pomysłową innowacją, ale przez 17 lat prawie wcale nie był wykorzystywany. Zmieniło się to w 2008 roku, kiedy to Satoshi Nakamoto – programista lub grupa programistów ukrywająca się pod pseudonimem i do dziś anonimowa – stworzył bitcoina, czyli walutę opartą właśnie o technologię blockchain.
Zastosowanie blockchaina do produkcji pieniądza ma głęboki sens, jeżeli wziąć pod uwagę kwestię odporności na fałszerstwa, co stanowi jedną z głównych bolączek obecnie funkcjonujących walut. Fałszerstwa, czyli zwiększenia podaży istniejącego środka płatniczego. Dlatego bitcoin ma głęboki wymiar polityczny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.