Brytyjczycy nie chcą płacić rachunków za prąd. Akcja „Don’t Pay” zatacza szersze kręgi
Nie tylko w Polsce konsumencie martwią się podwyższonymi rachunkami za prąd, które wkrótce przyjdzie im płacić. Brytyjczycy także mają powody do niepokoju. Podwyżki cen energii na Wyspach zaczęły się w kwietniu 2022 roku, kiedy to prąd zdrożał o ponad 50 proc. Prognozuje się, że w październiku okaże się, że roczny rachunek przeciętnego gospodarstwa domowego wynosi 3582 funty. Dla porównania – w październiku zeszłego roku nie przekraczał 1300 funtów. W styczniu średni koszt może wzrosnąć do 5 tys. funtów.
Brytyjczycy skrzykują się, by nie płacić rachunków
Obserwując niepokojące zjawisko, grupa osób już w czerwcu założyła ruch „Don’t Pay” (pol. „Nie płać”), która zachęca Brytyjczyków do podpisywania deklaracji, że nie zapłacą wysokich rachunków. Inicjatywa istniała gdzieś na peryferiach spraw krajowych, ale w ostatnich dniach zrobiło się o niej głośno. Do tej pory podpisało ją 100 tys. osób.
„Zainicjowaliśmy tę kampanię, bo martwimy się o to, jak zapłacimy rachunki za prąd. Wszyscy wkoło mają z tym trudności i wiemy, że będzie jeszcze gorzej i że końca nie widać” — napisali twórcy kampanii w mediach społecznościowych.
Zapewniają, że rozumieją powody, dla których ceny energii rosną i mają świadomość, że dzieje się to nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale nie zgadzają się na to, by z okazji korzystały koncerny energetyczne, które notują największe od lat dochody.
A jeśli miliony ludzi przestaną płacić rachunki za prąd?
Czy istnieje realne ryzyko, że kilkadziesiąt tysięcy ludzi przestanie płacić rachunki za prąd? Trudno powiedzieć, bo to indywidualna decyzja każdego konsumenta, tym bardziej że to on będzie ponosił konsekwencje swojej decyzji. Odłączenie prądu, naliczanie odsetek, windykacja, sprawa sądowa, zmniejszenie wiarygodności w oczach banku, w którym dana osoba chciałaby się w przyszłości ubiegać o kredyt – to jak najbardziej możliwe konsekwencje niepłacenia rachunków. Twórcy kampanii „Don’t Pay” mierzą się z oskarżeniami o to, że wykorzystują społeczną niezgodę na wysokie rachunki i zachęcają ludzi do łamania prawa. Z drugiej strony, może być różnie.
— Jeśli będzie nas milion albo więcej, mało prawdopodobne, że ktoś zacznie wyciągać wobec nas konsekwencje — uważa Jake Cable, rzecznik „Don't Pay”, w rozmowie z „Good Morning Britain”. Dodał, że już teraz 6 mln gospodarstw domowych jest winna firmom energetycznym średnio 206 funtów.