Blokada przejścia granicznego w Dorohusku. Przewoźnicy zapowiadają strajk do skutku

Dodano:
Kolejka samochodów czekających na odprawę na przejściu granicznym z Ukrainą w Dorohusku-Jagodzinie Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
Przewoźnicy zapowiadają, że będą do skutku protestować na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku. Na miejscu jest ponad 20 tirów, które blokują przejazd. Protestujący przepuszczają dwa pojazdy na godzinę – jeden wyjeżdżający z Polski i jeden, który przekroczył już granicę od strony Ukrainy.

Kierowcy samochodów ciężarowych mają dość wielokilometrowych kolejek na przejściach granicznych z Ukrainą. Dziś rano na przejściu w Dorohusku blokowali wjazd i wyjazd na przejście drogowe.Przepuszczano jedno auto (w jedną stronę) na godzinę – dużo mniej niż przejeżdża w normalnych warunkach. Kierowcy wiedzą, że ich działania dodatkowo wydłużyły czas stania w kolejce, ale nie mają już siły biernie przyglądać się temu, co się dzieje. Zapowiadają, że będą protestować bezterminowo – do czasu spełnienia ich postulatów i usprawnienia przejazdu.

Ukraińskie służby zmieniły zasady odprawiania pustych samochodów

Przed weekendem w kolejce było ponad 2,7 tys. pojazdów. Czas oczekiwania sięgał 110 godzin.

– Nasz protest dotyczy opieszałości odpraw po stronie ukraińskiej, opieszałości odpraw samochodów wjeżdżających do Polski – powiedział w rozmowie z Radkiem Lublin jeden z protestujących kierowców. – Bardzo powoli są samochody odprawiane i granica jest zastawiona samochodami, które oczekują na odprawę u weterynarza i u służb fitosanitarnych. Te oczekiwania na naszej granicy, na naszym placu trwają nawet do dwóch dni. Na chwilę obecną kolejka wynosi już po stronie ukraińskiej 66 km.

Protestujący przewoźnicy domagają się, aby powroty z Ukrainy „na pusto”, czyli bez załadunku, odbywały się bez kolejki osobnym pasem. Tak było w pierwszych kilkunastu tygodniach po wybuchu wojny. Samochody, które wiozły pomoc humanitarną na Ukrainę, a następnie wracały bez ładunku (bo ich celem było wyłącznie dowiezienie żywności, materiałów budowlanych czy jakichkolwiek innych towarów, na jakie było zapotrzebowanie), ustawiały się na specjalnym pasie i przejeżdżały przez granicę szybko i bez dodatkowych formalności. System funkcjonował bez zakłóceń, ale jakiś czas temu strona ukraińska wycofała się z przyjętych uproszczeń i zażądała, by wszystkie samochody, z ładunkiem czy bez, stały w jednej kolejce.

Nigdy nie transportowano tirami takich ilości zboża

Umieszczenie samochodów na jednym pasie to nie jedyny powód, dla którego odprawa trwa tak długo. Z Ukrainy próbuje wyjechać bardzo dużo samochodów ze zbożem, które przed wojną byłoby transportowane statkami. Z powodu niebezpieczeństwa, jakie wiąże się z transportem morskim, z czarnomorskich portów wypływają pojedyncze statki, a zboże, które udało się uchronić przed zniszczeniem przez Rosjan, musi być ładowane na ciężarówki. Skutecznie zatamowało to ruch na przejściach, bo jednym kontenerowcem można przewieźć tyle zboża, ile może zabrać 2 tysiące tirów. Mówimy więc o dziesiątkach tysięcy dodatkowych samochodów, które muszą być odprawione na przejściach, które nie były przygotowane na obsługę takiego ruchu.

Polscy kierowcy uważają, że zmieniając zasady dla aut jadących na pusto, ukraińskie władze chcą wymusić na polskich poluzowanie kontroli fitosanitarnych, którym podlegają płody rolne wjeżdżające z Ukrainy. Na to jednak zgody polskiej strony nie ma, bo rezygnacja z kontroli mogłaby skutkować tym, że na teren Unii Europejskiej wjechałyby niesprawdzone, groźne dla zdrowia produkty żywnościowe.

Branża transportowa jest przyparta do muru

Protestujący mają trzy postulaty:

·samochody wracające z Ukrainy „na pusto” mają być przepuszczane bez kolejki, jak było do niedawna

·przywrócenie systemu pozwoleń dla przewoźników ukraińskich

·usprawnienie procesu funkcjonowania różnych inspekcji działających na granicy, przede wszystkim wprowadzenie 24-godzinnej odprawy fitosanitarno-weterynaryjnej.

– Protestujemy tylko po tej stronie granicy, gdyż jesteśmy obywatelami Polski i tu możemy protestować. Jeżeli będziemy protestować po stronie ukraińskiej, to dostaniemy wtedy zakaz wjazdu do Ukrainy – powiedział w rozmowie z Radiem Lublin inny protestujący. – Ogólnie branża jest przyparta do muru. Nie ma praktycznie co wozić, nie ma dużo towaru do przewożenia. W pierwszej kolejności idziemy na wschód, bo od dawien dawna mieliśmy ten rynek, a w tym momencie: Białoruś – wiadomo, embargo, zakaz wjazdu. Ukraina robi sobie, co chce. My musimy walczyć. To musi potrwać minimum dwie, trzy dobry. W drugiej dobie strona ukraińska zacznie z nami dopiero rozmawiać. Te rozmowy powinny rozpocząć się jak najszybciej i dogadać się.

Premier Morawiecki będzie rozmawiał ze swoim ukraińskim odpowiednikiem

Premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej w poniedziałek powiedział, że jest w kontakcie z premierem Ukrainy w tej sprawie. – W piątek będę rozmawiał o tym podczas kolejnych spotkań ze stroną ukraińską - podkreślił Morawiecki. Postaramy się z panem premierem Szmyhalem punkt po punkcie przeanalizować tak, żeby te kolejki się wyraźnie skracały - zapewnił premier.

Poprosił też ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka o wzmocnienie służb weterynaryjnych po polskiej stronie, żeby jak najszybciej wyeliminować powstałe tam wąskie gardło.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...