Coś w wojnie z plastikiem poszło nie tak. Unia wyciąga poważne działa
Czas rozprawić się z saszetkami cukru, które klienci dostają do zamówionej kawiarni kawy czy herbaty. Wielu i tak z cukru nie korzysta, ale wyrzuca go, zabiera ze sobą lub pozostawia nietknięty na talerzyku, ale obsługa kawiarni i tak wyrzuca saszetkę, która wygląda na „dotykaną”. Jeśli klient ma dostać do kawy niewielkie ciasteczko, to i ono nie będzie już oddzielnie pakowane – wszystko po to, by zmniejszyć produkcję nikomu niepotrzebnego plastiku.
Mniej opakowań obrocie – to najważniejsze postanowienie rozporządzenia
To jeden z wniosków, który wypływa z wywiadu, jaki dziennikarz serwisu Bankier.pl przeprowadził z mecenas Ewą Badowską-Domagałą, radcą prawnym specjalizującą się w prawie ochrony środowiska. Powiedziała ona, że Unia Europejska przygotowuje rozporządzenie, które uchyli dyrektywę opakowaniową z 1994 r.
Nowe prawo będzie kierowane do dwóch grup odbiorców. Pierwszą będą państwa członkowskie – KE zmobilizować rządy do zmniejszenia ilości plastikowych śmieci. Zgodnie z rozporządzeniem w każdym kraju ma to być spadek o 15 proc. do 2040 r., przyjmując 2018 r. za punkt wyjścia. Drugą grupą są natomiast przedsiębiorcy, którzy tak będą musieli zaplanować produkcję i sprzedaż, by ograniczyć ilość produkowanych przy tym śmieci.
W projekcie rozporządzenia mowa jest o ograniczeniu rozmiaru opakowań do niezbędnego minimum. „Wcześniej nikt tego specjalnie nie weryfikował, a teraz KE wskazała expressis verbis, że pusta przestrzeń w opakowaniach transportowych, zbiorczych i tych do handlu elektronicznego nie będzie mogła przekraczać 40 proc”. – powiedziała rozmówczyni Bankiera.
Do tego „powietrza” wliczają się także wszystkie wypełnienia, np. pianki, pompowane poduszki, ścinki, kartony.
Z hoteli znikną mydełka i szampony
„Ofiarą” takiego podejścia mają paść właśnie saszetki z cukrem czy pakowane zbiorczo, na tacce, jabłka albo inne owoce, które sprzedawane są w marketach. „Znikną również znane z hoteli mydełka i szampony w miniaturowych pudełkach i butelkach” – dodała Ewa Badowska-Domagała.
Dodała, że unijny prawodawca postara się także zachęcić klientów punktów gastronomicznych do ponownego używania opakowań. „Od 2030 roku w tej nowej formule ma być serwowanych 20 proc. napojów oraz dań na wynos, a od 2040 – 80 proc. Chodzi o to, żeby jak najprędzej odejść od jednorazowych kubków i pojemników, nawet tych bardziej ekologicznych. Bo przecież fakt, że nie będą one już wytwarzane z tworzyw sztucznych, nie sprawi, że po wyrzuceniu do kosza zaczną rozpływać się powietrzu” – powiedziała pani mecenas.
A dlaczego temat ma zostać uregulowany nie dyrektywą, lecz rozporządzeniem? Dyrektywy wymagają implementacji, a to w poszczególnych krajach trwa niekiedy bardzo długo. Jest więc narzucone prawo, ale państwa członkowskie nie piezą się z jego drożeniem. Rozporządzenie nie daje takiej swobody: kiedy rozporządzenie wejdzie już w życie, zapisane w nim przepisy staną się rzeczywistością prawną we wszystkich państwach członkowskich. Trzeba stosować je wprost i bez szukania furtki.
Rośnie góra śmieci
Cóż z tego, że w 2018 r. przyjęto dużą nowelizację dyrektywy, skoro państwa unijne wdrożyły ją w niewystarczający sposób.
– Masa odpadów opakowaniowych, zamiast się zmniejszać, odnotowała wzrost z 66 mln ton w 2009 r. do 78,5 mln ton dziesięć lat później. Nic dziwnego, że KE, dokonując rewizji dokumentu, powiedziała: „Dość, coś tu się wyraźnie nie sprawdza” – wyjaśniła mecenas Ewa Badowska-Domagała.