Czym jest podatek inflacyjny i kto na nim korzysta?
Żyjąc w popandemicznej rzeczywistości, w której na wschodzie Europy jest pełnoskalowa wojna, zdążyliśmy przywyknąć do ciągłego wzrostu cen towarów i usług. Tym samym jako społeczeństwo, w zdecydowanej większości rozumiemy, czym jest zjawisko inflacji. Gdy jednak w publicznej dyskusji pojawia się „podatek inflacyjny”, rodzi to pytania i wątpliwości dotyczące znaczenia tego zwrotu. Czym więc jest podatek inflacyjny, czy faktycznie jest pełnoprawnym podatkiem oraz kto go płaci?
Czym jest podatek inflacyjny?
Według prognoz Komisji Europejskiej inflacja w Polsce w 2023 roku wyniesie 11,7 proc. i będzie drugą najwyższą w całej Unii Europejskiej. Już jednak w zeszłym roku inflacja w naszym kraju w stosunku do roku poprzedniego wynosiła 14,4 proc. Cały czas więc są to wskaźniki, które przekraczają mocno cel inflacyjny wyznaczony przez Narodowy Bank Polski. Takie właśnie warunki to naturalne środowisko dla zjawiska, nazywanego przez ekonomistów często „podatkiem inflacyjnym”.
Podatek inflacyjny, pomimo że nie jest przy tym terminem formalnym i podatkiem w pełnym znaczeniu tego słowa, absolutnie nie jest też w tym kontekście stwierdzeniem nieprawdziwym i wymyślonym. Wręcz przeciwnie – idealnie opisuje zjawisko, które ma miejsce jako pokłosie wysokiej inflacji. Inflacja bowiem, jako stan, w którym następuje ogólny wzrost poziomu cen, powoduje, że za określoną ilość pieniędzy możemy kupić coraz mniej dóbr i usług. To z kolei wywołuje bardzo określone i możliwe do zdefiniowania skutki, które wcale nie dla wszystkich są koniecznie negatywne.
Sytuacja, w której pieniądz traci na wartości, jest bowiem wręcz pozytywna dla podmiotów, którzy mają długi. Jednym z takich podmiotów jest samo państwo. Dług, w tym także dług publiczny, jako wartość wyrażona w konkretnej ilości pieniędzy, przez inflację traci cały czas na wartości. W końcu skoro dziesięć złotych jest z miesiąca na miesiąc coraz mniej warte, tak samo na wartości traci dziesięć tysięcy złotych, czy bilion złotych. Wszystkie więc podmioty, które posiadają dług, są w pewnym sensie beneficjentem inflacji, gdyż ich realne zadłużenie jest warte coraz mniej.
Wysoka inflacja to wyższe przychody z podatków
Przy malejących realnych wartościach długów i rosnących wciąż poziomach cen, na tym samym poziomie najczęściej pozostają natomiast obciążenia fiskalne. To z kolei powoduje, że z miesiąca na miesiąc do budżetu państwa wpływa coraz więcej pieniędzy. Większe ceny towarów i usług to bowiem wyższe przychody pochodzące z podatku VAT, a związane z inflacją, wyższe poziomy wynagrodzeń, to również wyższe nominalnie wartości wpływów z podatku dochodowego.
Dodatkowo zwiększanie ilości pieniądza w krajowej gospodarce poprzez jego dodruk przez bank centralny, pomimo że w dłuższej perspektywie powoduje wzrost ogólnego poziomu cen, to w momencie gdy państwo wydaje, dopiero co wykreowane, pieniądze (np. na zasiłki czy dopłaty) to pieniądze te mają jeszcze wysoką wartość. Spadek wartości pieniędzy, spowodowany także ich dodrukiem, następuje bowiem dopiero po czasie.
Te wszystkie czynniki sprawiają, że państwo staje się pośrednim beneficjentem inflacji. Sama inflacja natomiast jawi się jako pewnego rodzaju ukryty podatek, przez ekonomistów nazywany właśnie podatkiem inflacyjnym. W podatku inflacyjnym stopą podatkową staje się bowiem stopa inflacji, a realna wartość gotówki staje się podstawą opodatkowania.
Kto płaci podatek inflacyjny?
Dla zdecydowanej większości podmiotów obecnych na rynku inflacja niestety nie jest jednak sytuacją pożądaną. Jest tylko wspomnianym już ukrytym kosztem, utrudniającym codzienne funkcjonowanie.
Inflacja jest przy tym uciążliwa nie tylko dla osób najmniej zarabiających, którzy czują ją najbardziej poprzez, często znacznie wyższy od ogólnych odczytów inflacyjnych, wzrost podstawowych produktów żywnościowych, napojów oraz energii, ale także np. dla przedsiębiorców. Duża część z nich bowiem czując silną presję płacową oraz mierząc się z kolejnymi podwyżkami surowców i półproduktów, musi przerzucać rosnące koszty w ceny sprzedawanych przez siebie dóbr i usług, co, zwłaszcza na bardzo silnie konkurencyjnych rynkach, nie zawsze jest możliwe.
Podatek inflacyjny dotyka również, wyjątkowo silnie, osoby otrzymujące zasiłki, które nie podlegają waloryzacji, a także osoby, oszczędzające na założony cel, poprzez trzymanie pieniędzy na kontach bankowych.
Czy podatku inflacyjnego można uniknąć?
Przed podatkiem inflacyjnym nie jest łatwo uciec. Są jednak pewne sposoby, które, choć częściowo, mogą pomóc go uniknąć.
Pierwszym takim sposobem jest dywersyfikacja posiadanych środków. Pieniądze leżące na naszym koncie bankowym w jednej walucie, przy wysokiej inflacji, tracą bardzo szybko na wartości. Warto więc pomyśleć o dywersyfikacji walutowej, a także zakupie różnorodnych instrumentów finansowych, takich jak ETF-y, certyfikaty inwestycyjne, warranty subskrypcyjne, akcje, czy obligacje. Na szczególną uwagę przy tym zasługują obligacje skarbu państwa indeksowane inflacją, które gwarantują oprocentowanie wyższe niż odczyty inflacyjne.
Drugim sposobem walki z podatkiem inflacyjnym jest stanie się jego beneficjentem, a więc dłużnikiem. Wzięcie kredytu, czy pożyczki ma jednak sens tylko, gdy nie wiąże się ze zbyt wysokimi kosztami oraz, gdy spodziewamy się, że wysoka inflacja będzie zjawiskiem długookresowym.
Kolejnym sposobem na radzenie sobie z podatkiem inflacyjnym skierowanym tym razem tylko do przedsiębiorców jest uwzględnianie inflacji przy cenach sprzedawanych dóbr i usług oraz planowanych inwestycjach i nowych współpracach. Pomimo że takie działanie w skali makro będzie dalej napędzać inflację, to pozwoli przetrwać prowadzonym przez nas firmom.
Pozostając przy przedsiębiorcach, wspomnieć należy w tym miejscu także o możliwościach korzystania z pozostawionych w polskim systemie prawnym mechanizmów, pozwalającym zarządzać płynnością gotówki (np. przeanalizować składniki majątku zaliczane do środków trwałych, czy odsunąć moment płatności podatku w czasie). Gdy natomiast ze względu na rosnące wciąż koszty naszej firmie do oczu zagląda widmo niewypłacalności i braku możliwości spłacania zaciągniętych już zobowiązań, pozostaje jeszcze możliwość uruchomienia postępowania restrukturyzacyjnego.