Niemiecki partner Gazpromu ma dość. Koncern w końcu opuszcza Rosję
Zaprzestanie prowadzenia działalności gospodarczej w Rosji i na Białorusi było dla większości firm z krajów Zachodnich bardzo oczywistą decyzją, gdy tylko rozpoczęła się zbrojna inwazja Rosji na Ukrainę. Były jednak koncerny, które chciały na tej sytuacji zarobić.
Gazprom traci największego sojusznika
O relacjach i silnych związkach energetycznych Rosji i Niemiec powiedziano już niemal wszystko. Przez lata Niemcy budowały niemal cały system bezpieczeństwa energetycznego w oparciu o surowce kupowane na Kremlu. Było to biznes tak opłacalny, że powstał nie jeden, a dwa bezpośrednie gazociągi na dnie Bałtyku. Jak Berlin na tym wyszedł, również już wiemy.
Mimo tego, że wojna w Ukrainie trwa już ponad rok, to część firm nadal prowadzi tam swoją działalność. Tak było również w przypadku jednego z największych partnerów Gazpromu, czyli niemieckiego koncernu Wintershall Dea. Sytuacja bardzo mocno się jednak zmieniła.
– Nie widzimy już perspektyw współpracy energetycznej z Rosją w dającej się przewidzieć przyszłości. Nasza decyzja jest ostateczna – powiedział podczas ogłaszania wyników finansowych firmy jej prezes Mario Mehren. – Rozpoczęliśmy proces zamykania naszego biura w Petersburgu, zmniejszając liczbę naszych lokalnych współpracowników – dodał.
Dekret Putina pomógł podjąć decyzję
Co ciekawe, szef koncerny, ponad rok po rozpoczęciu wojny, tłumaczy, że dalsza działalność jest niedopuszczalna w związku z… wojną w Ukrainie. Firma ogłosiła swoją decyzję w dniu, gdy Władimir Putin podpisał dekret odwetowy, który pozwolił na zamrożenie aktywów dwóch pierwszych zagranicznych koncernów działających w Rosji.
Dekret dotyczy na razie dwóch firm. Chodzi o rosyjską filię koncerny Uniper i fińskie Fortum. Jak wynika z oświadczenia Kremla, jest to działanie, które jest odpowiedzią na akcje podjęte przez Stany Zjednoczone i inne państwa, które są „nieprzyjazne i niezgodne z prawem międzynarodowym”.