Nowości na HBO czy Netflixie zagrożone. Scenarzyści z USA protestują
Amerykańscy scenarzyści ponownie wyszli na ulice. Podobnie jak w 2007 roku, domagają się wyższych płac oraz większego poszanowania ich pracy. Scenarzyści należący do Writers Guild of America (WGA), związku zawodowego reprezentującego 11 tys. 500 scenarzystów telewizyjnych i filmowych, są zaniepokojeni coraz częstszym wykorzystywaniem przez firmy produkujące seriale sztucznej inteligencji. Również wielu scenarzystów usłyszało już od zleceniodawców, że mają nauczyć się w kreatywny sposób korzystać z SI, by pisać szybciej, a co za tym idzie – być tańsi.
Strajk scenarzystów w USA. Wstrzymano nagrania kilku programów
Zastrzeżenia mają scenarzyści pracujący dla wszystkich wiodących wytwórni filmowych. Prowadzone pod koniec kwietnia negocjacje nie przyniosły efektów, więc scenarzyści wyszli z transparentami na ulice, a właściwie pod siedziby Amazona, Disney’a, Sony i Warner Bros. Scenarzyści zapowiedzieli, że nie wrócą do biurek dopóki nie uda się osiągnąć porozumienia.
Na efekty nie trzeba długo czekać: 2 maja i 3 maja nie wyemitowano nowych odcinków poplarnych programów na żywo takich jak talk-show Stephena Colberta, Jimmy'ego Kimmela, Jimmy'ego Fallona. Jeśli widzom wydawało się, że żarty i zabawne komentarze, którymi prowadzący sypią jak z rękawa, są efektem ich ponadprzeciętnej inteligencji, to byli w błędzie. Na sukces takich programów pracują sztaby ludzi – ludzi, którzy postanowili zawalczyć o swoje nawet za cenę braku zleceń przez kilkanaście najbliższych dni. Nie wiadomo zresztą, kiedy strajk się zakończy.
Czy to Netflix popsuł rynek?
Amerykański korespondent Business Insider, który był pod siedzibą Netflixa, odniósł wrażenie, że część scenarzystów właśnie tę spółkę oskarża o psucie rynku. „Hej Netflix! Zepsułeś to, a teraz to napraw!” — głosił napis trzymany przez scenarzystę, który uczestniczył już w protestach w dwóch protestach w ostatnich 30 latach.
Przewodnicząca strajku Kate Stayman-London, opowiedziała w rozmowie z dziennikarzem, jak bardzo zmieniły się zarobki w zawodzie. W 2019 r. sprzedała swój pierwszy pilot należącej do Disneya sieci kablowej Freeform za 100 tys. dol. — Czułam się, jakbym wygrała na loterii — wspominała. Potem, w ciągu trzech lat, podatki i prowizje zmniejszyły jej zarobki do około 40 tys. dol. Jak powiedziała, za osiem miesięcy przeredagowywania i przepisywania tekstów na polecenie producentów otrzymała 8 tys. dol. i, żeby przeżyć, była zmuszona szukać innych zajęć, w tym pisania przemówień i konsultingu.