Warszawska giełda odrobiła część strat
Piątkowa sesja zakończyła się zwyżką indeksów: WIG20 wzrósł o 1,60 proc.
Na otwarciu WIG20 spadł 0,59 proc. i był na poziomie 3.310,4 pkt. Jednak o 15,17 WIG20 notował już wzrost o 2,08 proc., a WIG rósł o 1,33 proc. WIG20 zaczął szybko rosnąć po 14. Pojawiła się wówczas informacja, że Amerykańska Rezerwa Federalna obniżyła dyskontową stopę procentową z 6,25 proc. do 5,75 proc.
W komunikacie Fed napisano, iż warunki na rynkach finansowych uległy znacznemu pogorszeniu, a problemy na rynkach kredytów i wciąż postępujący wzrost niepewności mogłyby się przełożyć na ograniczenie dalszego wzrostu gospodarczego. Stopy pozostaną na tym poziomie, dopóki Fed nie oceni, iż płynność na rynkach finansowych poprawiła się w wystarczającym stopniu.
Inwestorzy w Warszawie zareagowali pozytywnie na decyzję Fed. "Rynki czekały na taki impuls, widać, że giełdy były już wyprzedane. Dobrze, że decyzję Fed mamy akurat pod koniec tygodnia, to pozwoli na poprawę nastrojów" - powiedział Tomasz Dudź z DI BRE Banku.
Również giełdy europejskie wzrosły po decyzji Fed. "To gwarantuje większą płynność rynkowi, który bardzo tego potrzebuje. To jak dawka tlenu dla tych, którzy potrzebują refinansowania" - powiedział Vafa Ahmadi, zarządzający 26 mld USD w CPR Asset Management w Paryżu.
W ciągu dnia, po 13., wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska apelowała do inwestorów o spokój. Podkreślała, że sytuacja na giełdzie nie powinna wpłynąć niekorzystnie na polską gospodarkę, bo "ma ona bardzo silne fundamenty", a także - że korekty giełdowe są naturalne.
Ok. 15.30 stanowisko w sprawie sytuacji na giełdzie przedstawił prezes NBP Sławomir Skrzypek. W komunikacie podkreślił, że "fundamenty polskiej gospodarki są stabilne" i "nie obserwujemy więc zagrożeń dla polskiej gospodarki". Dodał też, że spadek indeksów nie ma związku z wewnętrzną sytuacją gospodarczą Polski. "Odzwierciedla natomiast sytuację, która jest obserwowana na globalnych rynkach finansowych".
Analitycy Beskidzkiego Domu Maklerskiego napisali w piątkowym komentarzu, że po decyzji Fed "nastąpił nagły zwrot sytuacji i indeks największych spółek zaczął nawet testować barierę 3400 pkt". "Najważniejszym zagadnieniem jest teraz pytanie, jak dużo zostanie umorzonych jednostek uczestnictwa w TFI, a przede wszystkim, jaka będzie ich wartość. Dalsze spadki powstrzymać może z jednej strony poprawa sytuacji na globalnych rynkach, z drugiej zaś przejęcie roli stabilizatora przez OFE oraz powrót inwestorów indywidualnych na warszawski parkiet" - napisano w analizie.
W ostatnich dniach giełdy światowe, a za nimi - giełda warszawska - notowały poważne spadki. W czwartek na zamknięciu sesji GPW indeks największych spółek WIG20 stracił 5,36 proc., WIG spadł o 6,11 proc., mWIG40 - o 7,28 proc., a sWIG80 - o 7,28 proc. W ciągu dnia indeksy mniejszych spółek traciły nawet ponad 11 proc.
Analitycy podkreślali, że źródłem spadków na giełdach jest pierwotnie sytuacja na amerykańskim rynku nieruchomości, który finansuje się na rynku kapitałowym. Od kilku miesięcy instytucje kredytowe udzielające kredytów hipotecznych klientom o gorszej sytuacji borykały się z problemami wynikającymi z kłopotów ze spłatą kredytów przez część klientów z tzw. segmentu subprime.
Sytuacja pogorszyła się, gdy duże banki światowe i fundusze zaczęły informować o swoim zaangażowaniu w walory związane z rynkiem amerykańskich nieruchomości. W ostatnich dniach banki centralne wielu krajów interweniowały na rynku broniąc własnych walut.
Do zwiększonej podaży akcji na rynku, co przekładało się na spadek kursów giełdowych przyczyniły się też fundusze hedgingowe, wyprzedające akcje, by zminimalizować straty - wskazywali analitycy.
Decyzja Fed poprawiła również nastroje na rynku złotego i obligacji. Około godz. 14.45 za euro na rynku międzybankowym dealerzy płacili 3,8230 zł wobec 3,8480 zł rano i 3,8280 zł na zamknięciu w czwartek. W tym samym czasie dolara wyceniano na 2,8330 zł w stosunku do 2,8750 zł i 2,8550 zł. Straty odrabiał również rynek długu.
Około godz. 16.25 za euro na rynku międzybankowym dealerzy płacili 3,8200 zł wobec 3,8480 zł rano i 3,8280 zł na zamknięciu w czwartek. W tym samym czasie dolara wyceniano na 2,8300 zł w stosunku do 2,8750 zł i 2,8550 zł.
Kurs euro/złoty wahał się w piątek w paśmie 3,8180-3,8500.
Spadki wartości złotego podczas piątkowej sesji powstrzymała niespodziewana decyzja FED.
Amerykańska Rezerwa Federalna obniżyła dyskontową stopę procentową z 6,25 proc. do 5,75 proc., reagując na wydarzenia na rynkach finansowych. W komunikacie napisano, iż warunki na rynkach finansowych uległy znacznemu pogorszeniu, a problemy na rynkach kredytów i wciąż postępujący wzrost niepewności mogłyby się przełożyć na ograniczenie dalszego wzrostu gospodarczego.
"Złoty po decyzji FED umocnił się do poziomu 3,8180, po czym kurs się ustabilizował. Dalszy rozwój sytuacji będzie zależeć od tego, jak skończą się notowania na giełdach amerykańskich i jak rozpocznie się nowy tydzień" - powiedział Konrad Zalewski z BPH.
O 16.30 indeks S&P500 zyskiwał ponad 1,5 proc.
Na rynku długu dzień upłynął także pod znakiem dużych wahań.
"Rano mieliśmy nerwową sytuacją, choć w pewnym momencie poziomy okazały się atrakcyjne dla TFI i OFE. Płynność była jednak niewielka. Po decyzji FED, podobnie jak złoty i giełda, obligacje zaczęły odrabiać straty" - powiedział Andrzej Michałowski, dealer PKO BP.
Jego zdaniem potencjał do wzrostów cen wskutek decyzji FED się już wyczerpał.
"Moim zdaniem doszliśmy do ważnych poziomów technicznych i potencjał, który dała decyzja FED, uległ wyczerpaniu. Najbliższe sesje nadal będą uzależnione od sytuacji na rynkach zagranicznych" - uważa Michałowski.
Dochodowość papierów dwuletnich OK0709 wyniosła około godziny 16.20 5,27 proc. wobec 5,35 proc. rano i 5,33 proc. w czwartek po południu, pięcioletnich PS0412 spadła do 5,62 proc. z 5,70 proc. rano i w czwartek, a dziesięcioletnich DS1017 obniżyła się do 5,69 proc. z 5,78 proc. i 5,76 proc.pap, ss