Browary „chrzczą” piwo? Carlsberg odpowiada ministrowi
"Ludzie szukają piwa lokalnego, nie z wielkich koncernów, które dolewają spirytusu do piwa. To jest problem, że piwo jest chrzczone alkoholem. Te wysokoprocentowe nie mają go z fermentacji, to jest pewne oszustwo" – powiedział minister Robert Telus na antenie Polskiego Radia 24. Na te słowa zareagował koncern Carlsberg, jeden z największych producentów piwa na świecie.
Carlsberg odpowiada ministrowi
„Odnosząc się do wypowiedzi Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Roberta Telusa, która dotyczyła rzekomego dodawania przez duże browary spirytusu do piwa, stanowczo zaprzeczamy takim pomówieniom” – czytamy w komentarzu przesłanym redakcji Wirtualnej Polski.
Firma tłumaczy, że w piwie nie ma prawa pojawić się alkohol inny niż ten, który powstał w wyniku fermentacji piwnej, bo to, z czego może składać się piwo jest ściśle określone w definicji stworzonej przez organizacje branżowe. Nigdzie nie ma mowy o dodatku spirytusu.
„Takie słowa nigdy nie powinny zostać wypowiedziane przez osobę pełniącą funkcję publiczną. Zwłaszcza, gdy słowa wypowiada minister rolnictwa, a kwestia dotyczy napoju, który w dużej mierze powstaje na bazie zboża” – pisze Carlsberg.
Spirytus nieopłacalny
Co więcej, koncern udowadnia, że dodawanie do piwa spirytusu byłoby zwyczajnie nieopłacalne, bo to drogi składnik. Jego zakup znacząco wpłynąłby na koszty produkcji.
„Jego rzekome dodawanie do piwa nie ma najmniejszego sensu ze względów ekonomicznych i prawnych. Dla dużych browarów, operujących wysokimi wolumenami produkcji, dodawanie stosunkowo drogiego produktu, jakim jest spirytus, byłoby całkowicie nieopłacalne. Co więcej, stosowanie przez browary alkoholu, który nie jest wynikiem fermentacji piwnej, wiązałoby się z wyższą akcyzą, co oznacza kolejne koszty. Z kolei ukrywanie takiego faktu groziłoby ryzykiem wysokich kar finansowych. Żaden browar, a zwłaszcza duży nie jest sobie w stanie na coś takiego pozwolić” – pisze Carlsberg.