Tusk obiecuje wyższą kwotę wolną. Tak mogłyby wzrosnąć emerytury
Donald Tusk zapowiedział, że osoby zarabiające do 6000 zł brutto (także na działalności gospodarczej) i pobierające emeryturę do 5000 zł brutto nie będą płaciły podatku dochodowego. „Podniesiemy kwotę wolną od podatku – z 30 tys. zł do 60 tys. zł., w przypadku podatników rozliczających się według skali podatkowej, w tym także przedsiębiorców i emerytów” – zapowiedział kilka dni temu były premier.
Wyższa kwota od podatku
Przez lata kwota wolna od podatku była co najmniej symboliczna (dla zarobków w przedziale 13 000 – 85 528 zł wynosiła 3 091 zł), poszła w górę dopiero w 2022 roku po wprowadzeniu tzw. Polskiego Ładu. Obecnie wynosi 30 tys. zł.
Sobolewski zauważa, że realizacja propozycji KO spowodowałaby, że większa grupa osób nie zapłaci PIT, co w zależności od wysokości emerytury oznacza wyższą emeryturę od kilkunastu do 300 zł miesięczne. Jego zdaniem warto zapisać w ustawie stały mechanizm waloryzacji kwoty wolnej, tak by rosła ona sama bez konieczności każdorazowej zmiany w przepisach.
Gdyby podwyższyć kwotę wolną tak jak proponuje KO, osoba otrzymująca dziś 3000 zł brutto emerytury „na rękę” dostawałaby 2730 zł (obecnie to 2670 zł). Przy 4000 zł wzrost wyniósłby z obecnych 3460 zł netto do 3640 zł.
Podwójna waloryzacja w czasie wysokiej inflacji
Koalicja Obywatelska (podobną propozycję przedstawiła także Lewica) proponuje także wprowadzenie drugiej waloryzacji emerytur i rent, gdy inflacja przekroczy 5 proc.
„To dobre rozwiązanie, które pozwala zachować wartość świadczeń w czasach wysokiej inflacji. Do dyskusji pozostaje, czy tego rodzaju mechanizm powinien zostać uruchomiony podczas inflacji na poziomie 5 proc., czy innym, ale jest to na pewno rozwiązanie systemowe, które w uczciwy sposób wspiera emerytki i emerytów” – uważa Sobolewski.
W jego przekonaniu automatyczna waloryzacja przy wysokiej inflacji jest rozwiązaniem bardziej sprawiedliwym niż 13. czy 14. emerytura, bo zachęca do dłuższej pracy. Skrytykował przy okazji założenia, które leżą u podstaw „czternastki”, a więc że świadczenie w pełnej wysokości dostają osoby otrzymujące niższe emerytury, a ci, którzy wypracowali sobie wyższe świadczenia, mają „czternastkę” pomniejszaną – niejako jako karę za to, że dłużej pracowali.
– Patrząc na przyjętą konstrukcję i zasady, widać, że tzw.14. emerytura wprost zniechęca do dłuższej pracy i otrzymywania wyższych emerytur, bowiem zastosowany w niej został mechanizm, zgodnie z którym osoby o wyższych świadczeniach nie otrzymują pieniędzy w ogóle albo otrzymują w mniejszej wysokości. Tego rodzaju mechanizm nie powinien mieć miejsca – uważa Oskar Sobolewski.