Dyrektywa śniadaniowa. Europarlamentarzyści chcą obowiązkowych oznaczeń
Firmy sprzedające miód będą musiały na etykiecie wyraźnie wskazywać państwo, w którym go zebrano. Podobne zasad obejmąsoki owocowe, dżemy, galaretki, marmolady i słodzone przeciery z kasztanów: państwo pochodzenia będzie musiało być wyraźnie napisane. Jeśli owoce wykorzystane w produkcie pochodzą z kilku krajów. Mają one zostać wskazane na etykiecie w kolejności malejącej, zgodnie z ich udziałem w końcowym produkcie.
Dyrektywa śniadaniowa
522 europarlamentarzystów głosowało za przyjęciem takiej zmiany. Popularnie określa się ją mianem „dyrektywy śniadaniowej”, bo dotyczy produktów, które często są wybierane na śniadanie.
Aby ograniczyć oszustwa, posłowie chcą stworzyć system kontroli łańcucha dostaw miodu, umożliwiający śledzenie pochodzenia produktu. Chcą także, aby UE utworzyła laboratorium referencyjne ds. miodu, aby poprawić kontrole i wykrywać fałszerstwa w drodze systematycznych testów.
Aby pomóc konsumentom dokonywać zdrowych wyborów, europarlamentarzyści chcą dopuszczenia na etykiecie informacji, że produkt „zawiera wyłącznie naturalnie występujące cukry”. Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na produkty o niskiej zawartości cukru, soki owocowe o zmienionej formule mogą być oznaczone jako „sok owocowy o obniżonej zawartości cukru”.
Michał Kołodziejczak pyta o bałagan na etykietach cenowych
Co jeszcze może się zmienić na sklepowych półkach? Nowy poseł Michał Kołodziejczak z Koalicji Obywatelskiej wystąpił do ministra rozwoju z interpelacją, w której wskazał na popularną praktykę sklepów, które na tzw. cenówce, czyli etykiecie z ceną, wskazują kilka różnych danych: jedna to cena pojedynczego projektu, inna obowiązuje przy zakupie kilku opakowań, jeszcze inna ma zastosowanie w razie spełnienia warunków jakiejś promocji… W efekcie często trudno się zorientować, ile kosztuje pojedynczy produkt. Skutkuje to wprowadzaniem klientów w błąd.