Pociąg ze spleśniałą kukurydzą na granicy z Ukrainą. Kołodziejczak: To jest skandal
Zaostrza się protest rolników, którzy walczą o spełnienie swoich postulatów w wielu miejscach w Polsce. Coraz trudniejsza jest też sytuacja na przejściach granicznych z Ukrainą, które ponownie są blokowane.
Rolnicy blokują granicę
W piątek 9 lutego rozpoczął się ogólnopolski protest rolników, który ma potrwać 30 dni. Polscy rolnicy, którzy protestują przeciwko unijnemu Zielonemu Ładowi, a także ukraińskiemu zbożu, które ich zdaniem nadal trafia do Polski, ponownie postanowili zaostrzyć swoje działania na przejściach granicznych z Ukrainą.
Rolnicy blokujący granice zaalarmowali także, że na przejściu granicznym w Dorohusku od kwietnia zeszłego roku stoi pociąg załadowany kukurydzą z Ukrainy. Na miejsce pojechał wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.
– To jest skandal. Obrazki idą w Polskę i widzimy, że towar, który tutaj stoi prawie rok, jest zapleśniały, ktoś mógłby go jeść – powiedział na antenie Polsat News. 60 wagonów kukurydzy stoi od poprzedniego roku, od kwietnia, od momentu wprowadzenia embarga. Tak naprawdę nie ma właściciela tego pociągu. Nikt nie chce tego zabrać na Ukrainę – mówił wiceminister
Rolnicy wysypali zboże. Prokuratura reaguje
W niedzielę 11 lutego polscy rolnicy protestujący w pobliżu punktu kontrolnego Dorohusk-Jagodzin wysypali na ziemię zboże z trzech ukraińskich ciężarówek. Do zdarzenia doszło około 11:30.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie, prok. Agnieszka Kępka potwierdziła „Wprost”, że wszczęto śledztwo w tej sprawie.
– Śledztwo dotyczy art. 288 KK, czyli zniszczenia mienia (w postaci zboża) oraz art. 90 KKS, który mówi o tym, że „kto usuwa towar lub środek przewozowy spod dozoru celnego podlega karze (…) – powiedziała prok. Kępka. Śledztwo toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom. – Zbieramy materiały, przesłuchujemy świadków, zabezpieczamy monitoring, który będzie w tej sprawie kluczowy – dodała.
Mer Lwowa i ambasador Ukrainy reagują
Powrót blokad na granicy polsko-ukraińskiej w ostrych słowach skomentował 12 lutego mer Lwowa Andrij Sadowy „Takie działania to podłość i wstyd” – napisał w swoim wpisie w mediach społecznościowych.
„Nazwijmy rzeczy po imieniu. Na tym zdjęciu widać ukraińskie zboże, które z ukraińskich ciężarówek wyrzucili polscy, choć w rzeczywistości prorosyjscy prowokatorzy. Pseudoblokada na granicy trwa” – napisał na portalu X mer Lwowa. „Ukraińcy dosłownie podlewają pola krwią, z której zrodzi się to ziarno” – dodał w swoim ostrym wpisie Andrij Sadowy.
Andrij Sadowy tłumaczył się tego samego ze swoich słów na antenie Polsat News. – Musicie zrozumieć moje emocje, 30 tysięcy mieszkańców Lwowa jest teraz na froncie – powiedział. Tłumaczył, że Ukraińcy mają do zboża „osobliwy stosunek” ze względu na czasy Wielkiego Głodu. – Dlatego wysypanie zboża to rzecz straszna. Za pieniądze z tego zboża Ukraina kupuje broń, aby walczyć za wolność waszą i naszą – wyjaśnił mer Lwowa. Jak dodał, Władimir Putin jest „szczęśliwy, gdy coś takiego się dzieje”.
– Jeżeli kogoś obraziłem, to przepraszam, ale jestem przekonany, że rosyjskie specsłużby robią swoją robotę – powiedział.