KE uznała, że paczki chipsów mają za dużo powietrza. A właściwie po co ono tam jest?

Dodano:
Chipsy Źródło: Unsplash
Komisja Europejska chce ukrócić sprzedawanie powietrza w paczkach chipsów. Producenci będą musieli dostosować opakowania do masy towaru – choć w przypadku chipsów powietrze pełni dodatkową funkcję. Gdyby go tam nie było, chipsy miałyby inny smak.

Przeciwko Zielonemu Ładowi od miesięcy protestują rolnicy w różnych krajach UE (w czwartek grupa rolników rozpoczęła protest w Sejmie). W bardzo rozubudowanym akcie, jakim jest Zielony Ład, znajdują się też propozycje, które nie budzą większych kontrowersji i ucieszą konsumentów.

Dużo powietrza w paczkach chipsów

Wszyscy to znamy: duża paczka orzeszków czy chipsów, która po otwarciu okazuje się wypełniona w połowie. Komisja Europejska chce zobowiązać producentów, by nie umieszczali produktów w opakowaniach większych niż to wynika z tych objętości. Napompowane opakowania to chwyt ze strony producentów, by zachęcić klientów do zakupu, ale warto też wiedzieć, że powietrze w paczce chipsów czy płatków śniadaniowych chroni zawartość przed zgniataniem i łamaniem w transporcie.

W opakowaniu chipsów znajduje się azot, który pozwala na dłużej zachować świeżość produktu. Jest zupełnie neutralny dla zdrowia człowieka, więc nie należy przejmować się jego obecnością. A prosty test na to, jak gaz ten pozwala utrzymać świeżość, każdy może przeprowadzić samodzielnie: wystarczy chipsy przełożyć do zwykłej folii. Zdecydowanie zmieni się ich smak, nie będą już ta chrupiące jak po wyjęciu z opakowania.

Butelki z przymocowanymi nakrętkami

Innym rozwiązaniem zmierzającym do tego, by nasze codzienne zakupy w mniejszym stopniu szkodziły środowisku jest zobowiązanie producentów do wprowadzania butelek z przymocowanymi na stałe nakrętkami. Niekiedy można je usunąć, ale wymaga to więcej siły. Komisja Europejska ma nadzieję, że dzięki temu zmniejszy się ilość śmieci, zwłaszcza na plażach, gdzie porzucone butelki i nakrętki stanowiły szczególnie duży problem. Rykoszetem oberwały jednak organizacje dobroczynne, które wcześniej prowadziły zbiórki nakrętek, odsprzedawały je i uzyskiwały pieniądze na działalność.

Na nowy typ butelek skarży się wielu konsumentów, którzy są zdania, że picie z butelki, przy której „dynda” nakrętka jest niewygodne. Oberwało się producentom, którzy musieli w mediach społecznościowych i poprzez biura obsługi wyjaśniać, że wprowadzenie takich butelek nie było ich pomysłem, ale zostało narzucone przez Komisję Europejską.

To co dla nas jest niewygodą, dla producentów okazało się nierzadko wielkim wyzwaniem. Prezes Mlekpolu przyznał na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, że na zakup maszyn produkujących nowe butelki jego firma wydała do tej pory 30 mln zł. Zwrócił uwagę, że to jeden z powodów, dla których polska branża mleczarska staje się coraz mniej konkurencyjna i traci wpływy na zagranicznych rynkach.

Więcej o butelkach z przymocowanymi nakrętkami i przemyśleniach przedstawicieli branży spożywczej piszemy w artykule poniżej.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...