Handel wraca na Marywilską. Wkrótce wystartuje nowe centrum

Dodano:
Marywilska Źródło: Materiały prasowe / Marywilska 44
Na początku sierpnia na parkingu przed spalona halą przy Marywilskiej ruszy targowisko kontenerowe, które będzie służyło handlowcom do czasu odbudowania centrum. Prokuratura cały czas prowadzi działania zmierzające do wyjaśnienia, co się stało nad ranem 12 maja, ale śledczy nadal nie mogą wejść na teren spalonej hali.

Pożar z 12 maja nie powtrzymał handlowców z Marywilskiej w Warszawie. Już na początku czerwca część z nich zaczęła sprzedawać z kontenerów, a zarządca centrum handlowego obiecał, że powstanie hala tymczasowa.

Hala tymczasowa przy Marywilskiej 44

Początkowo plan zakładał, że nowe targowisko ruszy pod koniec lipca. Teraz znamy oficjalną datę otwarcia, 3 sierpnia. „Pierwszy etap został już zakończony — postawiliśmy 600 kontenerów. Docelowo będzie ich 800. Więcej się nie zmieści, bo musimy jeszcze wygospodarować parking dla klientów” — przekazała Polskiej Agencji Prasowej Małgorzata Konarska prezeska spółki Marywilska 44.

Centrum handlowe przy Marywilskiej było największym tego typu obiektem w Polsce. Na powierzchni 46 tys. m kw. działało 1348 punktów handlowych, usługowych (np. fryzjerstwo, przeszywanie ubrań, naprawa butów) i gastronomicznych. W wyniku pożaru pracę straciło prawie trzy tysiące osób: Wietnamczyków, Polaków, Turków…

Trwa śledztwo w sprawie pożaru. Prokuratura wraz z policją przeprowadziła oględziny budynku biurowego, ale nadal nie mogą wejść do spalonej hali targowej. W obawie przed zawaleniem, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nakazał jej rozbiórkę.

Stopił się monitoring

Trwają przesłuchania świadków zdarzenia oraz poszkodowanych — służby przesłuchały już ponad 200 osób — a także zabezpieczono dokumentację od innych podmiotów, instytucji oraz ubezpieczycieli.

Już krótko po pożarze zaczęto spekulować, że nie był to nieszczęśliwy wypadek, ale mogły za nim stać osoby opłacone przez Rosję. Tomasz Siemoniak, szef MSWiA, przypomniał, że w związku z aktami dywersji na terenie Polski aresztowano kilkanaście osób. Podkreślił też, że polskie służby współpracują ze służbami z państw sąsiednich, na których terenie takie przypadki też miały miejsce. „Oczywiście śledczy, gdy tylko będą mogli, zbadają wszystko, co tam zostało. Natomiast z raportu, którym ja dysponuję, wynika, że elementy wewnętrznego monitoringu spaliły się i stopiły, co trzeba mieć na uwadze" — powiedział Siemoniak.

Źródło: PAP / Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...