„Babciowego" jeszcze nie ma, a ceny za żłobek już rosną. Ministra reaguje
Na początku czerwca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o wspieraniu rodziców w aktywności zawodowej oraz w wychowaniu dziecka „Aktywny rodzic”, znanego również pod nazwą „babciowe". Program wprowadza do wyboru trzy różne świadczenia. W ramach jednego z nich rodzice będą mogli składać wnioski do ZUS o świadczenie "aktywnie w żłobku". Ma ono wynosić do 1500 zł miesięcznie na dziecko lub do 1900 zł na dziecko z niepełnosprawnością.
„Babciowego" jeszcze nie ma, opłaty już rosną
O „babciowe" będzie można wnioskować od października, a pierwsze wypłaty mają nastąpić pod koniec listopada.
Tymczasem podczas poniedziałkowej nadzwyczajnej sesji Rada Miejska w Koszalinie przegłosowała uchwałę, zgodnie z którą od października opłata stała za pobyt dziecka w żłobku miejskim w Koszalinie wzrośnie z 580 zł do 1750 zł, a maksymalna opłata żywieniowa będzie mogła wzrosnąć do 20 zł. To oznacza, że podwyżka zbiegnie się w czasie z wprowadzeniem „babciowego". W praktyce – jak zauważa Polska Agencja Prasowa – rodzice będą musieli dopłacić za żłobek 250 zł, a po doliczeniu kosztów wyżywienia będzie to 460 zł.
Władze Koszalina nie kryją, jakie są powody podwyżki opłat za żłobek. – Po zmianach będzie podwyżka dla rodziców, bo budżet nam się nie spina. Brakuje ponad 20 mln zł – przyznał w rozmowie z PAP Sebastian Tałaj, zastępca prezydenta Koszalina.
Z danych, które przedstawia Tałaj wynika, że miesięczny koszt utrzymania dziecka w koszalińskim żłobku wyniósł w pierwszym półroczu 2562 zł. Miasto dopłaca do żłobków ok. 18 mln zł. Za sprawą podniesieniu opłaty stałej w żłobkach w koszalińskim budżecie ma zostawać miesięcznie 900 tys. zł (rocznie niemal 10 mln zł).
Jak podwyżki komentują twórcy „babciowego", czyli Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej? – Założeniem programu było to, by zwolnić rodziców z pokrywania kosztów za opiekę żłobkową czy wczesnodziecięcą – mówi w rozmowie z serwisem Money.pl wiceszefowa resortu Aleksandra Gajewska.
– Za ostateczną decyzję, jeśli chodzi o kształt opłat, odpowiadają władze samorządowe. Natomiast ja rozpoczęłam już dialog z panem prezydentem, by przekonać go, by to mieszkańcy w maksymalny sposób mogli korzystać ze świadczenia, a nie miasto. Umówiliśmy się z panem prezydentem na kolejną rozmowę jeszcze dziś po południu – dodała.