Pokolenie Z wywróciło rynek pracy. Młodzi stawiają na swoim

Dodano:
Jacy są młodzi Polacy? Źródło: Shutterstock
Pokolenie Z jest na rynku pracy od niedawna, a już zdążyło w znacznym stopniu zmienić trendy dotyczące zatrudnienia. Firmy muszą być teraz bardziej transparentne i elastyczne, by młode pokolenie uznało je za wiarygodne. „Zetki” nie zgodzą się na bezpłatne nadgodziny i mocno cenią sobie work-life balance.

Rewolucyjna zmiana, wygórowane oczekiwania czy po prostu normalność? Pokolenie Z (osoby urodzone mniej więcej w latach 1996-2010) zmieniają trendy na rynku pracy. Dla poprzednich pokoleń benefity, a dla nich to kwestie na tyle niezbędne, że nawet nie zainteresują się ofertami pracy bez kilku podstawowych czynników.

Widełki płacowe

Przez lata na polskim rynku pracy panował totalnie niezrozumiały trend. W ofertach pracy trudno było szukać jakichkolwiek informacji o proponowanym wynagrodzeniu. Można było przejść jeden, drugi, trzeci etap rekrutacji i dopiero na koniec rekruter z kamienną miną na twarzy zapytał, ile chcielibyśmy zarabiać na danym stanowisku. Z kolei, by móc w ogóle przejść wcześniejsze etapy, trzeba było krążyć wokół i opowiadać, że najważniejsza dla nas jest miła atmosfera, karta Multisport, darmowa kawa w biurze i możliwość rozwoju osobistego w prężnie działającej firmie. Niezależnie od tego, czy faktycznie działała prężnie, czy też nie.

Szczęśliwie, taka praktyka odchodzi raczej do lamusa, bo z biegiem lat mamy coraz więcej ofert z klarownie wyszczególnionym wynagrodzeniem. Niektóre strony, na których możemy znaleźć oferty pracy, nawet nie publikują już propozycji zatrudnienia bez „widełek”.

Z danych OLX Praca wynika też, że oprócz adekwatnego do umiejętności wynagrodzenia, dla pokolenia Z bardzo istotna jest prezentowana w firmach jasna i klarowna ścieżka awansu. Jej zasady, a także z jaką podwyżką będzie wiązało się przechodzenie kolejnych szczebli w danym przedsiębiorstwie. Brzmi zupełnie normalnie, a jednak nie zawsze był to trend, nawet w dużych organizacjach.

Wiem, co mam robić. To super!

Kolejna kwestia, która powinna być normą zawsze i wszędzie, niezależnie od miejsca pracy. Jasny i klarowny przepływ informacji pomiędzy przełożonym a pracownikiem. „Zetki” nie zamierzają pracować w firmach, gdzie nie mają czytelnie określonych zadań, gdzie komunikacja z szefem jest utrudniona i sami muszą się wszystkiego dowiadywać.

Po co jeździć do biura? To samo mogę zrobić w domu

Pandemia koronawirusa wpłynęła na popularyzację modelu pracy zdalnej lub hybrydowej. W pracy typowo biurowej z użyciem laptopa sporą część obowiązków (o ile nie wszystko) można zrobić z domu. Nie trzeba tracić czasu ani pieniędzy na dojazdy do biura. Do niedawna kariera w wielkich korporacjach wiązała się z koniecznością zamieszkiwania w wielkich ośrodkach miejskich. W przypadku pracy zdalnej i hybrydowej, można mieszkać bardziej budżetowo, na wsi lub w małym mieście. Sporo firm zaprasza aktualnie swoich pracowników do biura przykładowo raz w tygodniu lub raz w miesiącu. Wtedy takie wycieczki nie są dla pracowników uciążliwe, a nawet przyjmują je z optymizmem, jako miłą odmianę od siedzenia w domu, które na dłuższą metę też może być nudne i uciążliwe.

Opinie pracodawców w tej kwestii potwierdzają, że pracownicy pokolenia Z znacząco wpłynęli na elastyczne podejście ich firm do modelu zatrudnienia.

Źródło: pulshr.pl/opracowanie własne
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...