Prof. Orłowski dla „Wprost”: Rząd chyba już się zorientował, że ciężkie czasy przed nami

Dodano:
Prof. Witold Orłowski
Prof. Witold Orłowski Źródło: PAP / Jacek Turczyk
– Jest parę czynników, które pchają rządzących do działania, bo łatwe czasy w gospodarce się skończyły. Do tej zabierano się za deregulację, gdy pojawiały się kłopoty gospodarcze. Teraz wiemy, że postęp sam z siebie nie nastąpi. By gospodarka zaczęła działać sprawniej, trzeba jej stworzyć lepsze warunki do działania. Rząd chyba już się zorientował, że ciężkie czasy przed nami i trzeba działać. Tracimy przewagi konkurencyjne, tanią pracę. Nie możemy dłużej siedzieć z założonymi rękami – mówi w rozmowie z „Wprost” prof. Witold Orłowski, ekonomista, szef doradców ekonomicznych byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Deregulacja to słowo odmieniane ostatnio w każdym przypadku. Deregulować chcą wszyscy. W Sejmie działają dwie komisje do spraw deregulacji, i jeszcze jedna Senacie. Co więcej, mamy nawet specjalnego pełnomocnika rządowego ds. deregulacji i dialogu gospodarczego, a wisienką na torcie jest zespół Rafała Brzoski, który opracowuje pakiety propozycji deregulacyjnych. To przełoży się na konkrety, czy będzie tylko PR-owskim chwytem?

Prof. Witold Orłowski: Już mieliśmy w przeszłości komisje, których celem było odbiurokratyzowanie gospodarki, ale efekty ich działania były żadne. Najgłośniejszej przewodniczył Janusz Palikot (Komisja Nadzwyczajna „Przyjazne Państwo” została powołana w 2007 roku – do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji – red.). Nadzieje przedsiębiorców były wielkie, ale szybko przyszło rozczarowanie. Reasumując, jak dotąd było dużo gadania, zero efektów.

Wydawać by się mogło, że zapraszając do współpracy ludzi biznesu, wsłuchując się w głos praktyków, politycy mogą realnie coś zmienić.

By coś się zadziało, nie wystarczy zaprosić do pomocy miliardera i stworzyć listę pomysłów. Od stworzenia projektu do wprowadzenia go w życie – jest wielka przepaść. A nawet jeśli mamy już zmianę na „papierze”, wcale nie musi to oznaczać zmniejszenia się biurokracji.

Dlaczego?

Urzędy często znajdują sposoby, by mimo formalnych zmian, robić po staremu.

Moim ulubionym przykładem jest milcząca zgoda. To sytuacja, w której jeśli organ administracji nie wydaje decyzji lub postanowienia w określonym czasie, przedsiębiorca ma prawo uznać, że oznacza to dla niego pozytywną odpowiedź urzędników. Z doświadczenia wiem, że urząd ostatniego dnia przysyła serię dodatkowych pytań, które powodują, że ten okres zaczyna się liczyć na nowo. Możemy ładnie zapisać, jak powinna funkcjonować administracja skarbowa, a jednak zawsze znajdzie się sposób, by nawet na podstawie nowych przepisów urzędnicy mogli nam utrudnić życie.

Czyli takie państwo w państwie. Na urzędników nie ma mocnych?

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...