Bezsilne rządy?
Dodano:
Cena baryłki ropy przekroczyła 135 dolarów. Analitycy rynku przewidują spadek jej podaży, a grupa pesymistycznie nastawionych ekspertów przewiduje, że ceny ropy dojdą do 200 dolarów za baryłkę.
To oznacza wielką migrację kapitałów do krajów produkujących ropę i rosnące deficyty po stronie kupujących. Wzrost kosztów surowców energetycznych uderza nas wszystkich po kieszeni, ale konsekwencje tego trendu mogą być znacznie poważniejsze. Ta migracja środków finansowych grozi – zdaniem Financial Times – kryzysem walutowym. A i bez tak mrocznych perspektyw kraje importujące ropę mają się czym martwić, a ich rządy wydają się – pisze FT – bezsilne.
Znawcy rynków energetycznych podsuwają rozwiązanie: przyszedł czas na skoordynowaną, międzynarodową akcję, która zapobiegnie kryzysowi. Umowy, które skłaniałyby poszczególne kraje do wdrażania tak zwanej efektywności energetycznej, inwestowania w nowe źródła energii i stosowne badania, mogą zaoszczędzić konsumentom ropy sporego bólu i zmniejszyć ich uzależnienie od OPEC, czy Rosji. Bez współpracy międzynarodowej, rządy krajów – importerów pozostaną bezsilne, bo potrzebny jest efekt skali, który zmniejszy popyt na ropę i pozwoli wywrzeć presję na eksporterów. Wprawdzie o taki konsens będzie ciężko wobec ogromnych potrzeb rynków wschodzących, które cechuje też znikoma efektywność energetyczna, ale szukanie międzynarodowych rozwiązań jest konieczne. W końcu polityka zagraniczna i tak w znacznym stopniu się kręci wokół ropy.
Znawcy rynków energetycznych podsuwają rozwiązanie: przyszedł czas na skoordynowaną, międzynarodową akcję, która zapobiegnie kryzysowi. Umowy, które skłaniałyby poszczególne kraje do wdrażania tak zwanej efektywności energetycznej, inwestowania w nowe źródła energii i stosowne badania, mogą zaoszczędzić konsumentom ropy sporego bólu i zmniejszyć ich uzależnienie od OPEC, czy Rosji. Bez współpracy międzynarodowej, rządy krajów – importerów pozostaną bezsilne, bo potrzebny jest efekt skali, który zmniejszy popyt na ropę i pozwoli wywrzeć presję na eksporterów. Wprawdzie o taki konsens będzie ciężko wobec ogromnych potrzeb rynków wschodzących, które cechuje też znikoma efektywność energetyczna, ale szukanie międzynarodowych rozwiązań jest konieczne. W końcu polityka zagraniczna i tak w znacznym stopniu się kręci wokół ropy.