Polska o emisji CO2: bogaci zyskają kosztem biednych
Zdaniem Polski zgłoszona przez Niemcy propozycja uwzględnienia potrzeb tzw. przemysłów energochłonnych, oznacza dodatkowe zyski dla cementowni albo hut w najbardziej rozwiniętych krajach: Luksemburgu, Szwecji, Austrii, Francji, Belgii i Hiszpanii - bo one dostaną najwięcej dodatkowych uprawnień.
Najpierw dostaną one bowiem część uprawnień za darmo, by koszt emisji nie zmusił ich do przeprowadzki za granicę, gdzie nie będzie surowych norm redukcji emisji. Reszta uprawnień trafi do krajów członkowskich, które rozdysponują je według stanu emisji z roku 2005 - nie wykluczając sektorów, które już dostały darmowe uprawnienia.
Zdaniem Polski to oznacza "podwójne zyski" dla starych krajów członkowskich, które dostaną proporcjonalnie więcej darmowych emisji, bo u nich udział przemysłu ciężkiego we wszystkich emisjach jest większy niż w Polsce.
Według zaprezentowanych przez Dowgielewicza wyliczeń np. Luksemburg zyskuje ponad 30 proc. uprawnień. Co więcej, odbędzie się to kosztem proponowanego przez Komisję Europejską mechanizmu solidarności, by 10 proc. z dochodów ze sprzedaży pozwoleń na emisje na aukcjach w starych krajach członkowskich przekazywane było do budżetów nowym i biednym krajom UE. Pula zezwoleń, które trafią na aukcję, spada bowiem mniej więcej o połowę.
"Podwójne zyski zabijają fundusz solidarności - powiedział szef UKIE. - Apelujemy o solidarność i elastyczność ze strony starych krajów".
Drugi problem nierównego rozłożenia kosztów realizacji pakietu, na który wskazuje Polska, to finansowanie inwestycji w walce ze zmianami klimatycznymi. Wśród nich jest rozwój kontrowersyjnej i bardzo kosztownej technologii wychwytywania i składowania CO2 emitowanego przez elektrownie węglowe (CCS). Polska opowiada się za finansowaniem z budżetu UE, gdzie polska składka stanowi tylko 2,7 proc. wpłat do unijnej kasy.
Propozycja francuskiego przewodnictwa przewiduje finansowanie inwestycji z dochodów ze sprzedaży pozwoleń do emisji CO2. To oznacza, że polski udział rośnie do blisko 12 proc. - bo tyle przypadnie Polsce dochodów ze sprzedaży uprawnień w UE (pozwolenia będą przyznawane na podstawie dotychczasowych emisji).
Zdaniem Dowgielewicza sprowadza się to do ryzyka finansowania przez Polskę brytyjskiej inwestycji w technologię CCS na Morzu Północnym, podczas gdy Polska nie ma takich możliwości. "Wielka Brytania ostro broni zasady finansowania CCS z dochodów z aukcji" - podkreślił szef UKIE.
Polska argumentuje, że musiałaby oddać co roku Wielkiej Brytanii 2 mld euro - tyle bowiem ma kosztować 65 mln ton uprawnień do emisji CO2, które KE przewidziała dla Polski na nowe inwestycje.
Brytyjczycy zażarcie popierają stanowisko Parlamentu Europejskiego, który domagał się zarezerwowania na CCS wpływów ze sprzedaży uprawnień 500 mln ton CO2, co odpowiada 10 mld euro. Francuskie przewodnictwo proponuje zmniejszyć tę kwotę do 100-200 mln ton CO2, zwiększając finansowanie z sektora publicznego i prywatnego.
Negocjacje w sprawie pakietu, który ma doprowadzić do redukcji o 20 proc. do 2020 roku emisji CO2, nabrały tempa. Do szczytu przywódców państw i rządów 11-12 grudnia w Brukseli, na którym mają oni przyjąć porozumienie zostały dwa tygodnie.
"Momentem prawdy" - powiedział Dowgielewicz - będzie spotkanie w sprawie pakietu dziewięciu premierów Europy Środkowej i Wschodniej zorganizowane przez premiera Donalda Tuska, które odbędzie się tydzień wcześniej (6 grudnia) w Gdańsku. Został na nie zaproszony prezydent kierującej pracami UE Francji Nicolas Sarkozy.
Polska oczekuje, że na spotkanie Sarkozy przywiezie propozycje, które zapewnią, że ciężar realizacji pakietu klimatycznego oraz podział wpływów ze sprzedaży emisji będzie bardziej sprawiedliwy i zrównoważony.
"Jeżeli nie będziemy znaleźć rozwiązań dla tych 9 krajów, tak aby zredukować koszty pakietu, to będzie bardzo trudno wyobrazić sobie porozumienie na Radzie Europejskiej" - powiedział Dowgielewicz. "Nie postawiłbym własnych pieniędzy na to, że będzie porozumienie do końca grudnia. To zależy od tego, jak UE potraktuje swoich biedniejszych członków" - dodał.
ab, pap