Zastrzeżenia do europejskiego systemu nadzoru finansowego
Główne punkty sporne to forsowane przez KE oddanie przewodnictwa w proponowanej Europejskiej Radzie Oceny Ryzyka Systemowego (European Systemic Risk Council - ESRC) szefowi Europejskiego Banku Centralnego EBC. To nie podoba się przywiązanym do niezależności funta Brytyjczykom, którzy nie chcą oddać decydującego głosu w sprawach finansowych krajom Eurogrupy. Dlatego dyskutujący we wtorek nad propozycjami ministrowie finansów "27" zostawili otwartą furtkę, dopuszczając, że szefem Rady mógłby zostać wybrany przez jej członków "gubernator".
To nie spodobało się Komisji Europejskiej. "Co prawda przyjęty dokument otwiera pewne inne możliwości, ale jestem pewien, że Rada Europejska (szczyt UE) w pełni poprze propozycje KE" - powiedział unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia. Cierpko zwrócił uwagę, że EBC nie jest bankiem tylko 16 krajów strefy euro, ale wszystkich 27 krajów UE.
ESRC miałaby brać pod uwagę wszelkie informacje kluczowe dla stabilności finansowej i skutecznie reagować, wydając krajom zalecenia za pośrednictwem unijnej rady ministrów finansów Ecofin albo instytucji nadzoru unijnego. Formalnie zalecenia nie miałyby mocy wiążącej prawnie, jednak propozycja przewiduje, że gdyby kraje nie chciały się im podporządkować, musiałyby to odpowiednio wyjaśnić.
Drugim punktem spornym jest zakres kompetencji trzech nowych instytucji nadzorczych (ds. banków, papierów wartościowych i ubezpieczeń), złożonych z najwyższego szczebla przedstawicieli nadzorów narodowych. Ich radom przewodniczyć miałyby cieszące się najwyższym autorytetem osoby, niezależne od krajowych nadzorów. Koordynacją tych trzech instytucji, nazwanych wstępnie "władzami", zajmowałby się "komitet sterujący".
Rola nowych instytucji miałaby polegać na harmonizacji zasad, koordynacji decyzji nadzorów krajowych, ale też mediacji w przypadku konfliktu między krajowymi organami nadzorczymi, przy czym mediacja ta miałaby mieć charakter "wiążący". To właśnie oddanie ostatecznej decyzji w ręce unijnej instytucji najbardziej nie podoba się Brytyjczykom, a także Niemcom - zwłaszcza że ciężar odpowiedzialności za ratowanie banków w sytuacji kryzysowej nadal spoczywałby na rządach krajowych. We wtorek zastrzeżenia wyrażała także m.in. Rumunia.
Wielka Brytania boi się, że w wyniku reformy zapewniające ogromne dochody do budżetu londyńskie City straci rangę światowego ośrodka finansowego. Londyn wyklucza oddanie jakichkolwiek kompetencji nadzorczych organowi unijnemu.
"To będzie bez wątpienia przedmiot dalszej debaty" - przyznał w imieniu czeskiego przewodnictwa w UE minister Eduard Janota.
KE forsuje unijny system nadzoru finansowego, bowiem krajowe organy nadzorcze "nie mają instynktu" informowania o zagrożeniach partnerów z UE, choć kryzys unaocznił potrzebę lepszego nadzoru ponadgranicznych instytucji finansowych, których w UE działa ok. 40-50. A także potrzebę rozwiązywania konfliktów o nadzór nad dużymi grupami między władzami krajów firm-matek a krajami takimi, jak Polska, które nie są potęgami finansowymi.
Obecne rozwiązania faworyzują kontrolę nad międzynarodowymi grupami przez nadzory tych krajów, gdzie mają one swoją główną siedzibę, minimalizując rolę instytucji nadzorczych (w Polsce Komisji Nadzoru Finansowego) krajów, gdzie działają filie. Dlatego - powiedziały źródła dyplomatyczne - minister Jacek Rostowski mocno poparł w Luksemburgu propozycje KE oparte na opublikowanym w lutym raporcie grupy ekspertów (pod przewodnictwem byłego szefa MFW Jacquesa de Larosiere'a, z udziałem prof. Leszka Balcerowicza) - w tym wiążący arbitraż.
KE chce wdrożyć nowy system już pod koniec przyszłego roku, a więc dwa lata wcześniej, niż proponował de Larosiere. Liczy, że jej propozycje zatwierdzą na szczycie 18-19 czerwca szefowie państw i rządów "27" w Brukseli. Na tej podstawie jesienią zapowiada przedstawienie konkretnych propozycji legislacyjnych, nad którymi będą pracować Parlament Europejski i rządy.
pap, keb