Związkowcy: Grad to nieszczęście dla stoczni
Oszukano nas
Przewodniczący "Solidarności 80" ze Stoczni Szczecińskiej Nowa Jacek Kantor stwierdził, że jest "totalnie rozczarowany" i zawiedziony decyzją premiera w sprawie Grada. - Cały czas oszukiwano nas w tym, że coś w sprawie stoczni się robi. Liczyliśmy na nowe spojrzenie w ministerstwie na sprawy stoczniowe. To, że Grad zostaje, źle nam wróży - stwierdził. Kantor dodał, że dymisja ministra Grada nie jest dla związkowców głównym celem, ale obawiają się, żeby nieudolność, jaką wykazał przy stoczniach, nie zmarnowała w procesie prywatyzacji tego, co z zakładów zostało. Według Kantora, związkowcy chcą rozmawiać o sprawach stoczni z premierem Tuskiem.
Po stoczni biegają koty
Niezadowolenia z decyzji szefa rządu o pozostawieniu Grada na stanowisku ministra skarbu nie kryje również OPZZ z stoczni w Gdyni. - Oczekiwaliśmy dymisji Grada, który przed ostatnimi wyborami do europarlamentu kłamał, zapewniając nas, że jest pewny inwestor dla stoczni. To była wielka mistyfikacja, wszystko po to, że sprawę przeciągnąć w czasie i żeby Platforma Obywatelska uzyskała dobry wynik wyborczy - powiedział przewodniczący należącego do OPZZ Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej w Stoczni Gdynia, Jan Gumiński. Z kolei wiceprzewodniczący "Solidarności" w Stoczni Gdynia Aleksander Kozicki stwierdził, los ministra dla jego związku jest "głęboko obojętny". - Nas nie interesują zmiany kadrowe, lecz takie rozwiązania, które przyniosą miejsca pracy. Myśmy już przeżyli wiele gabinetów rządowych, a nasza sytuacja, jest taka, jaka jest. Teraz po stoczni biegają tylko koty i fruwają mewy - dodał związkowiec.
PAP, arb