UE ratuje budżety polskich miast
Mogło być lepiej
Napływ unijnych funduszy mógłby być jeszcze szybszy, gdyby nie problemy z prawem. Chodzi o przepisy określające, jak należy przeprowadzić ocenę oddziaływania projektu na środowisko naturalne. Na początku 2008 roku Komisja Europejska zagroziła wstrzymaniem unijnych dotacji, jeśli Polska nie zmieni swojego prawa. Udało się to zrobić dopiero pod koniec ubiegłego roku.
Priorytet: drogiSamorządowcy najchętniej wydają pieniądze z UE na inwestycje w infrastrukturę transportową. Warszawa, na początku września podpisała dwie umowy na dostęp do unijnych dotacji w łącznej wysokości ponad 150 mln zł. Za te pieniądze zostanie przebudowana ul. Poleczki, powstanie również skrzyżowanie krajowej dwójki z Trasą Siekierkowską. Białystok na rozbudowę dróg przeznaczy aż 193 miliony złotych.
Bez UE byłoby kruchoGdyby nie pieniądze z UE rozwój polskich miast gwałtownie by w tym roku zahamował. W związku z kryzysem resort finansów spodziewa się, że wpływy z PIT zmniejszą się w tym roku o 14,5 procent w stosunku do wcześniejszych prognoz. Oznacza to, że do budżetów polskich miast trafi o 1,4 miliarda złotych mniej. To ponad 10 proc. wartości ich tegorocznych wydatków inwestycyjnych, które są szacowane na ok. 10 mld zł. Z kolei mniejsze o 27,5 procent wpływy z podatku CIT oznaczają dla 12 największych miast stratę kolejnych 400 milionów. Mniejsze od zakładanych będą także dochody z tytułu sprzedaży taniejących nieruchomości i prywatyzacji miejskich spółek. Miasta zmuszone są więc do gwałtownych cięć w swoich budżetach przeznaczanych na inwestycje. Wyjątek jest tylko jeden – na kryzysie na pewno nie ucierpią projekty realizowane przy wsparciu UE.
„Gazeta Prawna", arb