Węgry już nie potrzebują pomocy
"Węgry uratowały się znad krawędzi urwiska. Teraz jednak muszą wspiąć się na górę. A jest to bardzo trudne zadanie" - oświadczył Bajnai. "Jeśli nie będziemy ostrożni, możemy się przewrócić i spaść z urwiska, musimy więc nadal kroczyć trudną, ale opłacalną drogą, którą podjęliśmy" - oznajmił.
Węgry, które miały w przeszłości trudności z ograniczeniem wydatków publicznych, nie wyznaczyły jeszcze terminu przystąpienia do strefy euro.
Bajnai zapewnił, że jego kraj jest zdecydowany utrzymać deficyt budżetowy w granicach określonych na ten i przyszły rok w porozumieniu z MFW i UE o kredycie wysokości 25,1 mld dol.
"Są powody, by sądzić, że jeśli warunki rynkowe nie pogorszą się znacznie, Węgry będą w stanie finansować się z rynku" - powiedział. Jak uzupełnił, kredyt MFW/UE będzie stanowić "bufor bezpieczeństwa".
Zdaniem premiera, utrzymanie dyscypliny fiskalnej sprawi, iż gospodarka Węgier po 2011 r. wykaże ponad 3-procentowy wzrost.
Dodał, że jego rząd nie prowadzi jeszcze formalnych rozmów z Europejskim Bankiem Centralnym i Brukselą na temat wejścia do ERM-2 i jest za wcześnie, by określić termin takich rozmów.
Rządzący na Węgrzech socjaliści mają obecnie bardzo niskie poparcie społeczne i wedle powszechnych prognoz przegrają wybory parlamentarne, które mają się odbyć w kwietniu lub maju 2010 r.
Zapytany o to, czy zamierza ubiegać się o stanowisko premiera podczas wyborów 2010 r., Bajnai odparł: "W pierwszym przemówieniu po objęciu stanowiska jasno powiedziałem, że przyjmuję je na rok".
Bajnai objął stanowisko w kwietniu w drodze konstruktywnego wotum nieufności po rezygnacji socjalistycznego szefa rządu Ferenca Gyurcsanya.pap, em