Niemieckie landy chcą ratować Opla
Szef rządu Nadrenii-Palatynatu Kurt Beck skrytykował kanclerz Merkel za to, że - jak powiedział - nie potrafiła ona wskazać nowej drogi w sprawie pomocy dla borykającej się z problemami finansowymi spółki motoryzacyjnej. - Wszyscy jesteśmy gorzko rozczarowani - przyznał Beck. Jeszcze w środę, po ogłoszeniu decyzji Bruederlego, Merkel zastrzegła, że "nie zapadło jeszcze ostatnie słowo" w sprawie przyszłości Opla. Przyznała również, że w rządzącej koalicji chadeckiego bloku CDU/CSU i liberalnej FDP panuje różnica zdań w tej sprawie. Decyzja Bruederlego, który jest politykiem FDP, to wyraz tych różnic - mówiła Merkel. Bruederle potwierdził jednak, że nie zmienia decyzji w sprawie Opla. Według ministra, General Motors dysponuje środkami, za które będzie w stanie zrestrukturyzować swoją niemiecką spółkę-córkę.
W listopadzie zeszłego roku General Motors nieoczekiwanie zrezygnował ze sprzedaży Opla faworyzowanemu przez niemiecki rząd konsorcjum kanadyjskiego producenta części samochodowych Magna i rosyjskiego Sbierbanku. Koncern przedstawił własny plan restrukturyzacji, zakładający likwidację 8,3 tys. z 48 tys. miejsc pracy w europejskich zakładach. Koszty restrukturyzacji szacuje na 3,3 mld euro, z czego 1,9 mld zamierza zainwestować amerykański koncern. Według szefa Opla Nicka Reilly 300 mln euro wsparcia finansowego obiecała Wielka Brytania, porównywalnej kwoty GM spodziewa się od Hiszpanii. Cytowany przez agencję dpa Reilly oczekuje również, że restrukturyzację Opla wesprą też Austria i Polska; fabryka Opla znajduje się w Gliwicach.
PAP, arb