Strumień euro z UE popłynie tylko do innowacyjnych gospodarek?

Dodano:
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Bogate kraje Unii Europejskiej chcą zwiększyć nakłady na innowacyjność, czyli: efektywność energetyczną, edukację, nowoczesną infrastrukturę transportową czy technologie informacyjno-komunikacyjne, a tym samym minimalizować finansowanie projektów polityki spójności. Argumentem za takim rozwiązaniem jest Grecja, która przez wiele lat otrzymywała pomoc, a teraz pogrążona w kryzysie zadłużeniowym stała się przyczyną jego rozpowszechniania na całą Europę.
- Polityka UE była zapatrzona w przeszłość. Za dużo pieniędzy z funduszu spójności jest przeznaczanych na cele, które niewiele zmieniają i nie podnoszą poziomu konkurencyjności - mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Fredrik Erixon, szef European Centre for International Political Economy (ECIPE) w Brukseli.
 
Obecnie w UE toczy się gra o rozdysponowanie unijnego budżetu na lata 2014-2020. Polska próbuje utrzymać wysoki poziom finansowania wywalczony w planie na lata 2007-2013. Aby to się udało, polityka spójności musi zostać wzmocniona i na stałe wpisana w unijne struktury. Ażeby Polska mogła korzystać nadal z funduszy, musi nadrabiać dystans do bogatych krajów Unii.

- Mamy wybór czy pójść w ślady Grecji czy Finlandii - uważa dr Marek Cichocki z Centrum Europejskiego Natolin. Dr Cichocki wymienia trzy sprawy, które trzeba załatwić: jego zdaniem konieczna jest reforma szkolnictwa wyższego, bo jak pokazują rankingi polskie uczelnie nie tylko nie nadrabiają, ale wręcz tracą dystans do światowej czołówki. Trzeba również zwiększyć nakłady na badania i rozwój, bo jesteśmy na szarym końcu unijnego peletonu. Trzeba wreszcie doprowadzić do zlokalizowania w Polsce centrów naukowych i rozwojowych firm - inaczej inwestorzy zwabieni do nas niskimi kosztami pracy za kilka lat przeniosą się do innych krajów.
   
Dziennik Gazeta Prawna, ap


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...