Merkel: przez węgiel do energii odnawialnej
Dodano:
- Uzgodniona przez niemiecki rząd nowa koncepcja polityki energetycznej to "rewolucja w dziedzinie zaopatrzenia w energię - oceniła w poniedziałek kanclerz Angela Merkel. - W Urzędzie Kanclerskim rządzi asystentka koncernów atomowych - krytykuje opozycja.
Dziewięciopunktowa koncepcja polityki energetycznej, uzgodniona w niedzielę po dziesięciu godzinach negocjacji w Urzędzie Kanclerskim, zakłada m.in., że 17 niemieckich elektrowni atomowych będzie pracować o 8 do 14 lat dłużej, niż przewidują obecne plany. Zgodnie z ustawą przyjętą w 2002 r. przez socjaldemokratyczno-zielony rząd Gerharda Schroedera, do końca 2021 r. reaktory atomowe miały być wyłączone.
- Potrzebujemy energii jądrowej oraz węgla jako technologii pomostowych. Uważamy energię atomową za technologię pomostową. Nie będziemy z niej korzystać dłużej, niż będzie to konieczne. Naszym celem jest wejście w erę energii odnawialnej - zapewniła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Jak dodała, w nadchodzących latach koncerny energetyczne będą musiały zainwestować znaczne sumy w bezpieczeństwo elektrowni atomowych, które już dziś są najbezpieczniejsze na świecie. Koncerny będą również przeznaczać część zysków, wynikających z wydłużenia okresu pracy reaktorów na fundusz, z którego finansowane będą badania i inwestycje w energię odnawialną. Według ministra gospodarki Rainera Bruederle będzie to kwota ok. 15 mld w ciągu sześciu lat. Niezależnie od tego koncerny opłacać też będą nowy podatek od elementów paliwowych, który przynieść ma budżetowi państwa 2,3 mld euro rocznie.
Niemieckie media wyliczają, że jeśli plany rządu zostaną wdrożone, to ostatni reaktor przestanie pracować dopiero w 2040 r. Opublikowana we wtorek koncepcja przewiduje, że najstarsze reaktory, uruchomione przed 1980 r., będą pracować o 8 lat dłużej, a pozostałe - o 14 lat. Stopniowo zwiększany ma być udział energii odnawialnej: do 2020 r. ma ona stanowić 35 proc. zużycia prądu brutto, do 2030 r - 50 proc., do 2040 r - 65 proc., a w 2050 r - 80 proc.
- Bezpieczeństwo niemieckiego społeczeństwa zostało sprzedane czterem wielkim koncernom energetycznym - ocenił szef Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Sigmar Gabriel. Wiceprzewodnicząca ugrupowania Andrea Nahles uznała, że "rząd skapitulował przed lobby atomowym". - W Urzędzie Kanclerskim nie rządzi kanclerz republiki federalnej, lecz asystentka koncernów atomowych - oświadczyła z kolei przewodnicząca Zielonych Claudia Roth.
Opozycja będzie starała się zablokować decyzję o wydłużeniu okresu pracy elektrowni atomowych. SPD zapowiedziała złożenie skargi konstytucyjnej, jeżeli rząd zechce przeforsować swoje plany z pominięciem drugiej izby niemieckiego parlamentu, Bundesratu. W izbie tej, w której zasiadają przedstawiciele rządów 16 krajów związkowych, chadecko-liberalna koalicja rządząca nie ma większości.
zew, PAP
- Potrzebujemy energii jądrowej oraz węgla jako technologii pomostowych. Uważamy energię atomową za technologię pomostową. Nie będziemy z niej korzystać dłużej, niż będzie to konieczne. Naszym celem jest wejście w erę energii odnawialnej - zapewniła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Jak dodała, w nadchodzących latach koncerny energetyczne będą musiały zainwestować znaczne sumy w bezpieczeństwo elektrowni atomowych, które już dziś są najbezpieczniejsze na świecie. Koncerny będą również przeznaczać część zysków, wynikających z wydłużenia okresu pracy reaktorów na fundusz, z którego finansowane będą badania i inwestycje w energię odnawialną. Według ministra gospodarki Rainera Bruederle będzie to kwota ok. 15 mld w ciągu sześciu lat. Niezależnie od tego koncerny opłacać też będą nowy podatek od elementów paliwowych, który przynieść ma budżetowi państwa 2,3 mld euro rocznie.
Reaktory do 2040 r.
Według Merkel koncepcja polityki energetycznej do 2050 r. zawiera szereg działań, takich jak rozbudowa sieci energetycznych, badania nad technologiami magazynowania energii czy ocieplanie budynków. - Nasze zaopatrzenie w energię stanie się najwydajniejsze i najbardziej przyjazne dla środowiska na świecie - oceniła niemiecka kanclerz.Niemieckie media wyliczają, że jeśli plany rządu zostaną wdrożone, to ostatni reaktor przestanie pracować dopiero w 2040 r. Opublikowana we wtorek koncepcja przewiduje, że najstarsze reaktory, uruchomione przed 1980 r., będą pracować o 8 lat dłużej, a pozostałe - o 14 lat. Stopniowo zwiększany ma być udział energii odnawialnej: do 2020 r. ma ona stanowić 35 proc. zużycia prądu brutto, do 2030 r - 50 proc., do 2040 r - 65 proc., a w 2050 r - 80 proc.
Opozycja: Merkel to asystentka koncernów atomowych
Już w niedzielę, gdy w Urzędzie Kanclerskim trwały negocjacje nad koncepcją polityki energetycznej, przed budynkiem protestowali przeciwnicy energetyki atomowej. W poniedziałek opozycja i organizacje ekologiczne ostro skrytykowały chadecko-liberalny rząd, oskarżając go o sprzedajność wobec lobby atomowego. W niedzielę w trakcie rozmów w Urzędzie Kanclerskim Merkel telefonowała do szefów koncernów.- Bezpieczeństwo niemieckiego społeczeństwa zostało sprzedane czterem wielkim koncernom energetycznym - ocenił szef Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Sigmar Gabriel. Wiceprzewodnicząca ugrupowania Andrea Nahles uznała, że "rząd skapitulował przed lobby atomowym". - W Urzędzie Kanclerskim nie rządzi kanclerz republiki federalnej, lecz asystentka koncernów atomowych - oświadczyła z kolei przewodnicząca Zielonych Claudia Roth.
Opozycja będzie starała się zablokować decyzję o wydłużeniu okresu pracy elektrowni atomowych. SPD zapowiedziała złożenie skargi konstytucyjnej, jeżeli rząd zechce przeforsować swoje plany z pominięciem drugiej izby niemieckiego parlamentu, Bundesratu. W izbie tej, w której zasiadają przedstawiciele rządów 16 krajów związkowych, chadecko-liberalna koalicja rządząca nie ma większości.
zew, PAP