Pracodawca śledził przewodniczącą związków zawodowych?
Zarząd Wodociągów Miejskich przyznał oficjalnie, że jego spółka wynajęła firmę ochroniarską, ale nie w celu śledzenia działaczki związkowej. Polecenie śledzenia Kozaneckiej miała wydać szeregowa pracownica działu kadr. Prezes firmy publicznie wyraził ubolewanie z powodu sytuacji i oficjalnie przeprosił Kozanecką.
Kobieta twierdzi, że począwszy od 20 grudnia dwa razy w tygodniu sprawdzano, czy w czasie przeznaczonym na działalność związkową faktycznie udaje się do siedziby władz wojewódzkich organizacji. - W momencie, gdy opuszczałam zakład pracy, tuż za mną pojawiał się samochód i jechał za mną do miejsca docelowego, obserwowano, czy wchodzę do siedziby zarządu regionu. Jeżeli to się odbywa w godzinach przeznaczonych na działalność związkową, to albo jest to proceder, w który jest zaangażowany pracodawca, mający niecne zamiary, albo ma to wywołać swoistą psychozę i zastraszenie działacza w celu zaprzestania działań propracowniczych - oceniła Kozanecka. Działaczka podkreśliła, że jej związek jest od dłuższego czasu w sporze zbiorowym z zarządem wodociągów na tle płacowym. Spór z zarządem prowadzi także kierowana przez nią Rada Pracownicza, która bezskutecznie domaga się dokumentów na temat kondycji ekonomicznej komunalnej spółki.
Kozanecka powiadomiła władze związkowe, a spisane numery śledzących ją pojazdów i dokładne godziny, kiedy się to odbywało, przekazała policji. Prokuratura w Bydgoszczy wszczęła w tej sprawie śledztwo, sprawdzając czy doszło do naruszenia ustawy o związkach zawodowych. - Sprawdzamy, czy mamy do czynienia z pewnym sposobem dyskryminacji pracownika z uwagi na jego przynależność do związku - poinformował Włodzimierz Marszałkowski z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Prezes Miejskich Wodociągów Stanisław Drzewiecki przekonuje, że wewnętrzne dochodzenie zarządu spółki wykazało, iż polecenie śledzenia Kozaneckiej wydała szeregowa pracownica działu kadr. Kobieta miała zrobić to bez wiedzy władz spółki i swojego przełożonego. Tłumaczyła się, że działaczka związkowa może wykorzystywać czas przeznaczony na pracę w związku do prywatnych celów. Zarząd Wodociągów ukarał dyscyplinarnie pracownicę kadr za samowolę. Dogłębnego wyjaśnienia sprawy domaga się prezydent Bydgoszczy, któremu podlegają wodociągi. Oburzenie szykanami wobec działaczki wyraził także w środę szef NSZZ "S" Piotr Duda.
PAP, arb