"Nie będziemy niewolnikami". Rumuni nie chcą nowego kodeksu pracy
- Nie możemy zaakceptować dokumentu, który przekształca zatrudnionych we współczesnych niewolników, pozbawionych praw, które związki zawodowe zdobyły po latach walki i negocjacji - oburzał się jeden uczestników demonstracji, w której wzięli też udział pracownicy koncernu samochodowego Dacia. Tymczasem według centroprawicowego premiera Emila Boca, przyjęty przez rząd nowy kodeks pracy ma na celu "uelastycznienie rynku pracy i zniechęcenie do pracy na czarno".
Związkowcy kontestują zapisy kodeksu pozwalające pracodawcom na rozszerzone stosowanie terminowych umów o pracę ze szkodą dla umów na czas nieokreślony oraz na zwolnienia grupowe bez płacenia odpraw. Partie opozycyjne, które również skrytykowały projekt nowego kodeksu pracy, zagroziły wnioskiem o wotum nieufności dla rządu.
Rumunia przyjęła w ubiegłym roku drastyczny program oszczędnościowy w celu utrzymania deficytu budżetowego na planowanym poziomie 6,8 proc. PKB i skorzystania z kolejnej raty pożyczki w wysokości 20 mld euro od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Unii Europejskiej i Banku Światowego. W ramach programu władze w Bukareszcie obcięły na kilka miesięcy do końca 2010 roku zarobki w sektorze publicznym o 25 procent i podniosły stawkę podatku VAT z 19 do 24 procent. Z dwóch lat do roku skrócono płatny urlop wychowawczy. W grudniu parlament uchwalił reformę emerytalną zakładającą podniesienie do 2015 roku wieku emerytalnego dla mężczyzn do 65 lat i dla kobiet do 63 lat.
PAP, arb