Debata, debata i po debacie
Dodano:
Debata o Otwartych Funduszach Emerytalnych przedstawiana jest jako jeden z najpoważniejszych sporów ostatnich lat, a telewizyjne spotkanie ministra Jacka Rostowskiego i byłego ministra finansów, Leszka Balcerowicza miało być zwieńczeniem tej dyskusji. Nie było.
Niestety TVP po raz kolejny nie stanęła na wysokości zadania. Spotkanie nie było dobrze przygotowane – zarówno jeśli chodzi o samą formułę dyskusji, jak i jej agendę. Efekt był łatwy do przewidzenia - obaj profesorowie „odjechali" i skoncentrowali się każdy na sobie, w pewnym momencie prowadząc dysputę na różnych poziomach. Hermetyczny język Balcerowicza zderzył się z gładkimi argumentami i twardością polemik Rostowskiego (brytyjska szkoła…). Spowodowało to wizualną przewagę tego drugiego, ale tak jak Balcerowicz nie odpowiedział na pytanie czym zastąpić inwestycje OFE w obligacje państwowe, tak z Rostowskiego nie wyciągnięto wyjaśnienia w jaki sposób przeniesienie części składki z funduszy do ZUS ocali polski system emerytalny.
Dyskusja o OFE wciąż nie dotyka najważniejszego zagadnienia, czyli reformy całego systemu emerytalnego (w tym ZUS-u), a przede wszystkim reformy finansów publicznych państwa. To są sprawy fundamentalne i do ich podjęcia konieczne byłyby profesjonalne opracowania, panele dyskusyjne, raporty, etc. Debata Rostowski - Balcerowicz w TVP dotyczyła tylko tego, jak każdy z dyskutantów rozumie interes społeczny i z jakich przesłanek wychodzi. Z jednej strony minister Jacek Rostowski bronił propozycji rządowych, z drugiej strony Leszek Balcerowicz bronił systemu OFE, którego jest współautorem. Żaden nie odpowiedział jednak na pytanie w jaki sposób proponowane regulacje odbiją się na emeryturach za lat 15 czy 30.
Debatę wygrał Jacek Rostowski, ponieważ to po jego stronie były argumenty o „tu i teraz" bardziej przemawiające do wyobraźni słuchaczy. Bardziej demagogiczny był, o dziwo, Leszek Balcerowicz, którego argumenty minister obecnego rządu szybko zbijał. Leszek Balcerowicz nie potrafił przyznać się do błędu w założeniach reformy z 1999 roku, który sprawił że OFE nie przyczyniają się do wzrostu kapitalizacji składek emerytalnych – zamiast tego, poprzez konieczność przeznaczania 60 procent swoich wpływów na zakup obligacji państwowych, zwiększają dług państwa. Rostowski nie został zmuszony do poważnej polemiki, choć pytanie o to, czy redukcja deficytu finansów państwa, uzyskana metodą zmiany odpisów do OFE, przełoży się w przyszłości na wysokość emerytur, jest bardzo zasadne. Leszek Balcerowicz nie był też wstanie obronić poglądu, że oszczędności gromadzone w OFE zostaną przez ZUS „przejedzone”, ponieważ Rostowski wskazał, że obie formy (na kontach OFE i na indywidualnych kontach w ZUS) mają taką samą wartość prawną.
Czy, a jeśli tak to w jaki sposób, zmiany w systemie emerytalnym wpłyną na emerytury dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków? Na to pytanie ani Rostowski, ani Balcerowicz nie odpowiedzieli. I nie mogli odpowiedzieć, ponieważ już Heraklit z Efezu zauważył, że wszystko się zmienia. A w tym akurat przypadku liczba zmiennych jest zbyt duża. I właśnie dlatego, że w gospodarce wszystko zmienia się w szybkim tempie, warto pochylić się nad problemem gruntownej reformy systemu emerytalnego. Czas nie stoi w miejscu – od momentu gdy Balcerowicz przeprowadził swoją reformę polskich emerytur minęło już 12 lat…
Dyskusja o OFE wciąż nie dotyka najważniejszego zagadnienia, czyli reformy całego systemu emerytalnego (w tym ZUS-u), a przede wszystkim reformy finansów publicznych państwa. To są sprawy fundamentalne i do ich podjęcia konieczne byłyby profesjonalne opracowania, panele dyskusyjne, raporty, etc. Debata Rostowski - Balcerowicz w TVP dotyczyła tylko tego, jak każdy z dyskutantów rozumie interes społeczny i z jakich przesłanek wychodzi. Z jednej strony minister Jacek Rostowski bronił propozycji rządowych, z drugiej strony Leszek Balcerowicz bronił systemu OFE, którego jest współautorem. Żaden nie odpowiedział jednak na pytanie w jaki sposób proponowane regulacje odbiją się na emeryturach za lat 15 czy 30.
Debatę wygrał Jacek Rostowski, ponieważ to po jego stronie były argumenty o „tu i teraz" bardziej przemawiające do wyobraźni słuchaczy. Bardziej demagogiczny był, o dziwo, Leszek Balcerowicz, którego argumenty minister obecnego rządu szybko zbijał. Leszek Balcerowicz nie potrafił przyznać się do błędu w założeniach reformy z 1999 roku, który sprawił że OFE nie przyczyniają się do wzrostu kapitalizacji składek emerytalnych – zamiast tego, poprzez konieczność przeznaczania 60 procent swoich wpływów na zakup obligacji państwowych, zwiększają dług państwa. Rostowski nie został zmuszony do poważnej polemiki, choć pytanie o to, czy redukcja deficytu finansów państwa, uzyskana metodą zmiany odpisów do OFE, przełoży się w przyszłości na wysokość emerytur, jest bardzo zasadne. Leszek Balcerowicz nie był też wstanie obronić poglądu, że oszczędności gromadzone w OFE zostaną przez ZUS „przejedzone”, ponieważ Rostowski wskazał, że obie formy (na kontach OFE i na indywidualnych kontach w ZUS) mają taką samą wartość prawną.
Czy, a jeśli tak to w jaki sposób, zmiany w systemie emerytalnym wpłyną na emerytury dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków? Na to pytanie ani Rostowski, ani Balcerowicz nie odpowiedzieli. I nie mogli odpowiedzieć, ponieważ już Heraklit z Efezu zauważył, że wszystko się zmienia. A w tym akurat przypadku liczba zmiennych jest zbyt duża. I właśnie dlatego, że w gospodarce wszystko zmienia się w szybkim tempie, warto pochylić się nad problemem gruntownej reformy systemu emerytalnego. Czas nie stoi w miejscu – od momentu gdy Balcerowicz przeprowadził swoją reformę polskich emerytur minęło już 12 lat…