Rosja stopuje polskie warzywa, Sawicki czeka na KE
Ministrowie tamtych państw się starali
Teraz Sawicki oświadczył, że jeżeli nie uda się wyjaśnić sprawy eksportu warzyw na rosyjski rynek przez KE, to nie wyklucza, że po 1 lipca Polska będzie starała się nawiązać bezpośredni kontakt z Moskwą. - Polska nie będzie w nieskończoność czekała, na to by KE dogadała się z Rosją i sama podejmie działania - obiecał Sawicki.
Według Sawickiego dotychczas dwustronne rozmowy (o wysyłce polskich warzyw) nie zostały podjęte, ponieważ Komisja prowadziła uzgodnienia w imieniu wszystkich państw członkowskich i przestrzegała, by nie dogadywać się indywidualnie. Sama Komisja - jak dodał minister - podjęła działania, które doprowadziły do podpisania porozumienia z Rosją 22 czerwca w sprawie handlu warzywami. Sawicki przyznał, że ministrowie rolnictwa Holandii i Belgii zabiegali w Rosji o wznowienie eksportu.
"Sawicki przekroczył granicę"
Postępowanie Sawickiego skrytykował w środę Wojciech Mojzesowicz z PJN. - Jest pewna granica, której politycy przekraczać nie powinni w informowaniu społeczeństwa, a szczególnie osób bezpośrednio zainteresowanych, że coś pozytywnego się wydarzyło. Jeżeli minister rządu informuje, że coś jest otwarte, to jest. A jeśli nie jest, to kompromitacja - uważa Mojzesowicz. Podkreślił, że jeśli Sawicki nie miał "kwitu na biurku", że Polska może już eksportować warzywa do Rosji, to nie powinien tego ogłaszać. - Bo jaki sygnał poszedł do społeczeństwa - że mamy skuteczny rząd, skutecznego ministra, otworzył rynki. Kilka dni - i wszystko zostało załatwione. Społeczeństwo już o tym zapomina, ale producenci pozostają z problemem. Bardzo proszę, by pan minister brał to pod uwagę - mówił poseł PJN. Według Mojzesowicza, minister rolnictwa powinien zwrócić się do Unii Europejskiej w sprawie wznowienia eksportu warzyw do Rosji.
Rosyjska odpowiedź na EHECSzef polskiego resortu rolnictwa zapewnił, że w porozumieniu podpisanym przez KE znalazło się 5 państw, w tym Polska. Wyjaśnił, że kraje te zostały zgłoszone w pierwszej turze, ponieważ przedstawiły KE dokumenty potwierdzające monitoring warzyw. Jest to związane z pojawieniem się bakterii E.coli. Bakteria ta wywołała groźną falę zakażeń pałeczką okrężnicy EHEC w Europie. W jej wyniku zmarło ponad 40 osób.
Moskwa wprowadziła embargo na import warzyw 2 czerwca. Polityczne porozumienie o zniesieniu embarga strony osiągnęły podczas szczytu UE-Rosja w Niżnym Nowogrodzie (10 czerwca), jednak z powodu braku systemu certyfikatów Rosja zwlekała z wdrożeniem w życie tej decyzji. Państwa, które nadal chcą handlować z Rosją, muszą przygotować certyfikat potwierdzający, że monitorują swą produkcję rolną.
Jak dowiedziała się PAP w resorcie rolnictwa, Moskwa nie przysłała do ministerstwa ani do Komisji Europejskiej żadnego dokumentu potwierdzające wstrzymanie eksportu z Polski.
zew, PAP