Rostowski: nie musimy się spieszyć z budżetem

Dodano:
Jacek Rostowski, fot. Wprost
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział w Paryżu, że budżet na przyszły rok może być przyjęty już przez nowy rząd. Według ministra, nie należy się jednak spieszyć z uchwaleniem ustawy budżetowej, gdyż sytuacja gospodarcza jest bardzo zmienna.
- Przyszłoroczny budżet może przesłać do nowego Sejmu jeszcze obecny rząd, ale może to też zrobić nowy rząd. Tymczasem nie ma takiej sytuacji, żeby się specjalnie spieszyć - zaznaczył Rostowski podczas briefingu prasowego w Paryżu. Minister przyjechał do stolicy Francji na dwudniowe spotkanie ministrów finansów krajów G20. Rostowski dodał, że w tej chwili nadal "zastanawia się, w jakim terminie przedstawić rządowi ten budżet". Podkreślił, że "trzeba wziąć pod uwagę, że sytuacja dosyć szybko się zmienia", więc - jego zdaniem - lepiej się wstrzymać przed podjęciem decyzji.

Prowizorium? Nie ma mowy

Minister ocenił też, że Polsce "nie grozi prowizorium budżetowe" (zgodnie z konstytucją, w wyjątkowych przypadkach dochody i wydatki państwa w okresie krótszym niż rok może określać ustawa o prowizorium budżetowym - red.). Rostowski podkreślił, że obecnie - wbrew obawom niektórych obserwatorów - "nie ma żadnego niebezpieczeństwa" dla ratingu kredytowego Polski. Nazwał "kompletnymi bzdurami" opinie o tym, że ocena polskiej wiarygodności kredytowej może być obniżona, jeśli rząd po wyborach nie przedstawi planu ograniczenia deficytu budżetowego.

Maksymalny deficyt - 35 miliardów

Przesłany do Sejmu projekt budżetu na 2012 r. przewiduje maksymalny deficyt w wysokości 35 mld zł. Dochody określono na poziomie 292 mld 813 mln zł, a wydatki 327 mld 813 mln zł. Rząd przyjął, że w przyszłym roku w państwowej sferze budżetowej nie będzie wzrostu wynagrodzeń. Projekt oparto na założeniu, że w 2012 r. zatrudnienie w gospodarce wzrośnie o 1,3 proc., realny wzrost PKB wyniesie 4 proc., inflacja średnioroczna wyniesie 2,8 proc., spożycie ogółem będzie wyższe o 3 proc., a realny wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej wyniesie 2,9 proc.

Czas do końca września

Zgodnie z konstytucją rząd musi wysłać projekt do Sejmu do końca września. Zasada ta obowiązuje także w latach wyborczych. Zgodnie z regułą tzw. dyskontynuacji nowy Sejm nie zajmuje się projektami, których Sejm poprzedniej kadencji nie zdążył uchwalić. Dotyczy to także projektu ustawy budżetowej. W takiej sytuacji rząd, po wyborach przyjmuje jeszcze raz projekt budżetu - zazwyczaj przygotowany przez poprzednią ekipę - i ponownie kieruje go do Sejmu. Ewentualne korekty wprowadzane są w formie autopoprawek. Sejm nie może ustalić wyższego deficytu budżetowego niż założono w ustawie budżetowej. Senat uchwala poprawki do ustawy w ciągu 20 dni.

Konstytucja mówi, że jeżeli w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy budżetowej nie zostanie on przedstawiony prezydentowi do podpisu, może on w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu.

pap, ps

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...