UE dofinansuje Włochy?
Innego zdania są wysocy przedstawiciele resortów finansów strefy euro, którzy w Brukseli przygotowują decyzje środowego szczytu strefy euro. Według AFP, rozważają oni możliwość skupowania przez EFSF włoskich obligacji, tak by ich rentowność - czyli odsetki płacone inwestorom - już nie rosła. Obecnie włoskie obligacje są oprocentowane na blisko 6 proc., zaś włoskie zadłużenie przekracza 1,9 bln euro. Dotąd skupowaniem obligacji zagrożonych krajów (Włoch i Hiszpanii) zajmował się Europejski Bank Centralny. Na szczycie w lipcu unijni przywódcy rozszerzyli uprawnienia EFSF, dając mu możliwość skupowania obligacji na rynku wtórnym - dotąd ta możliwość nie została jednak wykorzystana.
Gotowość strefy euro do udzielenia wsparcia z EFSF miałaby uspokoić rynki finansowe, a także stanowić zachętę dla włoskich władz dla przeprowadzenia radykalnych reform, "tak by pokazać, że Włochy nie staną się kolejną Grecją". Groziłoby to całkowitą destabilizacją strefy euro, więc mocne apele o walkę z długiem i o stabilizację finansów publicznych kierowali pod adresem Berlusconiego na szczytach UE i strefy euro kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Strefa euro robi wszystko, by ograniczyć potencjalne katastrofalne dla wspólnej waluty, a nawet gospodarki światowej, skutki kryzysu zadłużenia, jaki dotknął już inne kraje Południa: Grecję czy Portugalię.
Komisja Europejska poinformowała, że nie otrzymała jeszcze listy środków zaradczych, jaką Berlusconi obiecał dostarczyć przed środowym szczytem szefom Rady Europejskiej i KE. - Oczekujemy, że otrzymamy ją wkrótce, być może do jutra - podkreśliła rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen. Hansen przypomniała słowa przewodniczącego KE Jose Barroso, który jest przekonany, że "Włochy stawią czoło niepewnościom, ponieważ mają silną gospodarkę".
Rzecznik KE ds. gospodarczych Amadeu Altafaj Tardio zaznaczył z kolei, że europejscy partnerzy, a nie tylko Francja i Niemcy, oczekują od tego kraju konsolidacji budżetowej, pobudzania wzrostu i reform strukturalnych. Jego zdaniem, włoski rząd musi przyspieszyć wdrażanie ogłoszonego we wrześniu 2010 r. planu naprawczego. - Wydaje się konieczne, by Włochy poparły ten plan szczegółowymi działaniami w jasno określonych ramach czasowych - podkreślił Altafaj. Wymienił w tym kontekście m.in. reformę systemu emerytalnego oraz poprawę przepisów we Włoszech tak, by przyciągać inwestycje i tworzyć nowe miejsca pracy.
24 października Berlusconi oświadczył, że nikt w Unii Europejskiej nie może "pouczać" partnerów i że nikt nie musi obawiać się o los trzeciej gospodarki w UE. "Włochy już podjęły i zamierzają dokończyć działania, które leżą w interesie narodowym oraz europejskim i które są zgodne z poczuciem sprawiedliwości i równości społecznej. Na czas spłacamy nasz dług publiczny, mamy większą nadwyżkę początkową niż nasi partnerzy" - napisał w oświadczeniu włoski premier. Obiecał też "lojalną współpracę" ze strony Rzymu w sprawie rozwiązania kryzysu w strefie euro. Bezpośrednio po szczycie Berlusconi zapowiedział, że będzie dążył do podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat. Jak mówił, nie do przyjęcia jest to, że we Włoszech na emeryturę można odejść już w wieku 58 lat. Najpierw do projektu reformy systemu emerytalnego premier musi przekonać swego koalicjanta, Ligę Północną, która na razie torpeduje pomysły Berlusconiego.
PAP, arb