"Tusk może stworzyć szansę dla sił ekstremalnych"
Prezes BCC zakłada, że deficyt budżetowy będzie niższy niż przewidywany przez rząd, ponieważ do przychodów nie zostały wliczone dywidendy od NBP. - To zagranie marketingowe, bo gdy się doliczy tę dywidendę, to deficyt będzie niższy, a rząd sprzeda to jako swój sukces - mówi. - Problem polega na tym, że minister finansów Jacek Rostowski zakładał, iż po okrojeniu wpłat do OFE nastąpi zbilansowanie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, pod warunkiem, że wzrost PKB będzie na poziomie minimum 4 proc. - dodaje Goliszewski.
Zdaniem rozmówcy "Rz", publiczne pieniądze są marnotrawione. - Wydaje się je na kolejne rzesze urzędników, którzy mają realizować te 800 często bzdurnych ustaw wymyślonych przez parlament. Skarb Państwa ma grunty warte 100 mld zł i nie wiadomo, dlaczego jeszcze ich nie sprzedał. Utrzymywane są przedsiębiorstwa państwowe, często deficytowe - krytykuje Goliszewski.
Prezes BCC przyznaje, że poparcie dla Donalda Tuska może spaść, jeśli premier zdecyduje się na reformy. Goliszewski apeluje jednak, by rząd nie patrzył na sondaże i podejmował działania prowzrostowe, które - choć wiążą się z wyrzeczeniami - przyczynią się do zwiększenia liczby inwestycji w Polsce. - Jeżeli Tusk nie przeprowadzi reform, to Polska spadnie do trzeciej ligi w Europie i ludzie mocno to odczują. Wtedy będzie problem i szansa dla sił ekstremalnych - mówi Goliszewski.
jk, "Rzeczpospolita"