Cała Hiszpania zaprotestuje przeciwko rządowej reformie
Rządowa reforma "przeprowadzona pod presją Brukseli, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego - powiedział sekretarz generalny CCOO Ignacio Fernandez Toxo - obniża koszty zwolnień pracowników, niemal eliminuje możliwość odwoływania się do sądu, jest brutalna". Również sekretarz generalny UGT Candido Menedez uważa, że możliwość zwolnienia pracownika nawet z zaledwie 15-dniowym terminem wypowiedzenia "eliminuje kontrolę sądów nad zwolnieniami". Wyraził też obawę, że konsekwencją zmian wprowadzonych przez rząd będzie "dalsze zubożenie hiszpańskiej klasy średniej"
Minister zatrudnienia w rządzie Partii Ludowej Fatima Banez, broniąc reformy wprowadzonej na zasadzie dekretu, oświadczyła, że ma ona na celu "powstrzymanie w gospodarce krwotoku, jakim jest ciągły wzrost bezrobocia". Rząd argumentuje, że zapewnienie "większej płynności rynkowi pracy" umożliwi znalezienie zatrudnienia młodym Hiszpanom. Obecnie bowiem 50 proc. Hiszpanów wieku od 16 do 24 lat nie może znaleźć pracy.
Hiszpańscy przywódcy związkowi twierdzili jednak na konferencji prasowej, że antykryzysowa reforma rządowa będzie miała wręcz przeciwny skutek: przyspieszy nadejście chwili, w której bezrobocie w Hiszpanii wzrośnie z obecnych 5,4 miliona ludzi (23 proc. aktywnej zawodowo populacji) do 6 milionów.
pap, ps