Polacy nie chcą sprzedawać jagniąt Włochom. Powód? Unijna biurokracja
Zdaniem dyrektora Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu Jana Janczego „cena oferowana przez Włochów nie jest wygórowana". Janczy podkreślił przy tym, że Włosi chcieliby kupić u nas więcej jagnięciny, jednak nie wszyscy hodowcy chcą sprzedawać zwierzęta po takiej cenie. - Liczba 10 tys. sztuk jagniąt wynika z deklaracji sprzedaży złożonych przez hodowców – dodał.
Od kilku lat do Włoch trafia coraz mniej jagniąt z Podhala. W 2009 r. przed Wielkanocą hodowcy owiec z Podhala sprzedali do Włoch mniej więcej 20 tys. jagniąt, a w 2011 r. - 15 tys. sztuk. Hodowców - oprócz ceny - zniechęcają do eksportu też unijne przepisy, które - ich zdaniem - wymuszają nadmierną biurokrację i wzrost kosztów hodowli. - Aby sprzedać jagnięta musimy trzy razy przepisywać te same papiery dotyczące każdej sztuki oddzielnie. Są to numery ksiąg rejestracyjnych, zgłoszenia do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, zgłoszenia przemieszczenia zwierzęcia oraz badania weterynaryjne – wyliczał Janczy. - Dla hodowcy, który ma 400 owiec–matek to bardzo czasochłonne zajęcie – dodał.
Hodowcy owiec skarżą się też na dodatkowe koszty, które wynikają z przepisów unijnych - każde jagnię musi bowiem posiadać elektroniczny kolczyk z chipem. Taki chip kosztuje 10 zł, a potrzebny jest jedynie podczas transportu (później jest on utylizowany). Do transportu owiec nie są wymagane paszporty, jak to jest w przypadku innych zwierząt rzeźnych, np. krów.
Włosi cenią podhalańską jagnięcinę, skupują ją przed Wielkanocą od prawie 25 lat. Tegoroczny skup jagniąt do Włoch potrwa do końca tygodnia. Z kolei w Polsce nie ma tradycji jedzenia baraniny, a jagnięcina jest za droga. Kilogram jagnięciny podhalańskiej kosztuje na targu w Warszawie 36-40 zł, a nowozelandzkiej - 40 zł.
PAP, arb