Dobre, bo polskie? Ryż z ołowiem, kapusta z kwasem mrówkowym

Dodano:
Według SZPI w pakowanym w Polsce ryżu normy dotyczące zawartości ołowiu przekroczone zostały 2,5-krotnie. (fot. sxc)
Czeska Państwowa Inspekcja Rolniczo-Żywnościowa (SZPI) poinformowała, że sieć handlowa Lidl w Czechach musi wycofać ze sprzedaży ryż kupowany od polskiej firmy ze względu na nadmierną zawartość ołowiu.

Według SZPI w pakowanym w Polsce ryżu normy dotyczące zawartości ołowiu przekroczone zostały 2,5-krotnie. - W pobranej próbce analizy stwierdziły 0,51 miligramów ołowiu w kilogramie ryżu, dlatego też produkt został uznany za niezdatny do spożycia - oświadczył rzecznik inspekcji rolniczo-żywnościowej Pavel Koprziva.

Klienci odzyskają pieniądze

Czeski Lidl już wstrzymał sprzedaż 400-gramowych opakowań ryżu firmy ROL-RYŻ z Gdyni. Zapowiedział też, że zwróci klientom pieniądze. Wycofywanie z czeskiego rynku ryżu dostarczonego tam przez gdyńską firmę potwierdził dyrektor handlowy firmy ROL-RYŻ Bartosz Miller. Jak poinformował, spółka, w ramach działań prewencyjnych, wycofuje z czeskiego rynku 15-20 tysięcy opakowań ryżu.

Gdy towar wróci do Gdyni, firma chce go poddać badaniom. - Z Czech dotarły do nas wyniki dwóch różnych badań wykonanych przez tę samą instytucję: wyniki te znacznie się między sobą różnią – podkreślił Miller dodając, że dalsze działania firmy, którą reprezentuje, będą uzależnione od wyników badań przeprowadzonych w Polsce.

To już kolejna taka afera

To kolejny w ostatnich dniach komunikat czeskich inspektorów dotyczący żywności z Polski. Od początku miesiąca SZPI ostrzegała czeskich konsumentów przed "polską kapustą z kwasem mrówkowym", czy  "polskich lodach niebezpiecznych dla alergików".

Nagonka na polską żywność rozpoczęła się tuż po tzw. aferze solnej w  Polsce. Czeskie ministerstwo rolnictwa zażądało od polskich władz listy firm, które w produkcji żywności wykorzystywały sól przemysłową. Szef resortu w Pradze Petr Bendl straszy Polaków całkowitym zakazem importu żywności z Polski.

Wątpliwości rozwiane?

Wicepremier Waldemar Pawlak ocenił natomiast w połowie kwietnia, że  wątpliwości czeskiej administracji dotyczące jakości polskiej żywności w  związku z tzw. aferą solną zostały rozwiane. To nie przekonało ministra Bendla, który nadal domaga się szczegółowych informacji w tej sprawie.

Na początku maja problemem polskiej żywności w Czechach zajął się opiniotwórczy tygodnik "Respekt". Zwrócił uwagę, że czescy importerzy oraz wielkie sieci handlowe ściągają z Polski przede wszystkim produkty, które mogą na miejscowym rynku konkurować ceną, a nie jakością. Czasopismo podkreślało też, że w dużej mierze winę za taki stan rzeczy ponoszą czescy konsumenci. Zwraca ponadto uwagę, że polska żywność ma  bardzo dobrą opinię w innych krajach i 28 zastrzeżonych produktów regionalnych, których Czesi nie znają.

- Czeski konsument postrzega jednak sąsiadów zupełnie inaczej. Dla  niego Polska to kraj czekolady bez kakao, kawy bez kawy i innych produktów najgorszej jakości. Do Czech importuje się nie to, co smakuje, ale to, co jest najtańsze. Odpowiada temu jakość. I stało się, że gdy ktoś powie o jakimś produkcie, że jest "polski", automatycznie to  oznacza, że jest "podejrzane" - tłumaczy "Respekt". Polska jest największym dostawcą żywności na czeski rynek. Wartość polskiego eksportu produktów spożywczych sięga około 800 milionów euro rocznie.

eb, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...