Rosja chce stworzyć naftowy Gazprom? Były wicepremier sprawdzi się w biznesie
52-letni Sieczin uchodzi za przywódcę kremlowskich konserwatystów, podczas gdy za lidera liberałów na Kremlu uważany jest sam Miedwiediew. W gabinecie swojego mentora Sieczin odpowiadał m.in. za sektor paliwowo-energetyczny. Według niektórych źródeł pierwotnie to właśnie on miał zostać premierem po powrocie Putina na Kreml. W czasie pierwszej i drugiej kadencji prezydenckiej Putina (w latach 2000-2008) Sieczin był I zastępcą szefa kremlowskiej administracji (kancelarii). Putin i Sieczin blisko współdziałają co najmniej od 1991 roku, gdy obaj pracowali w urzędzie mera Petersburga. Od tego czasu Sieczin jest cieniem Putina.
Drugi raz w tej samej rzece
W latach 2004-2011 jako wicepremier Sieczin był przewodniczącym rady dyrektorów Rosnieftu. Według rosyjskich mediów to faktycznie on kierował koncernem. Z Rosnieftu odszedł w marcu ubiegłego roku, gdy Miedwiediew, będąc prezydentem, zabronił członkom rządu i urzędnikom z administracji prezydenta zasiadania we władzach spółek kontrolowanych przez państwo.
Głównym udziałowcem Rosnieftu (75,16 proc. akcji) jest kontrolowany w 100 proc. przez państwo Rosnieftiegaz, spółka zarządzająca państwowymi aktywami w sektorze naftowym i gazowym. Pozostałe papiery należą do kontrolowanej przez Rosnieft spółki RN-Razwitije (9,44 proc.) oraz do około 138 tys. drobnych akcjonariuszy. Rosnieftiegaz jest też właścicielem 10,74 proc. akcji koncernu gazowego Gazprom. Należy do niego także 7 proc. akcji Kaspijskiego Konsorcjum Rurociągowego (KTK). Do 2011 roku Sieczin był również przewodniczącym rady dyrektorów Rosnieftiegazu. Niedawno został ponownie oddelegowany do rady dyrektorów tej spółki.
W latach 2004-2007 Rosnieft przejął najcenniejsze aktywa Jukosu - swego czasu jednego z największych graczy na rynku naftowym Rosji, doprowadzonego do bankructwa po aresztowaniu jego szefa Michaiła Chodorkowskiego, który popadł w konflikt z Kremlem.
Co dalej z Rosnieftem?
Analityk Aleksiej Kokin uważa, że wyznaczenie Sieczina na zarządcę Rosnieftu oznacza, że tak koncern, jak i cały sektor naftowy Rosji czekają globalne zmiany. - Sieczin zawsze jest kierowany tam, gdzie oczekiwane jest utworzenie czegoś niezwykle ważnego i wyjątkowo potrzebnego państwu. Niewykluczone, że nastąpi prywatyzacja spółki lub wchłonięcie przez Rosnieft kilku innych graczy na rynku paliwowym - oświadczył Kokin, cytowany przez portal Life News. Z kolei źródło w samym Rosniefcie przekazało portalowi, że rząd planuje utworzenie na bazie koncernu giganta naftowego, który w swoim sektorze odgrywałby taką rolę, jaką na rynku gazowym odgrywa Gazprom.
"Jukos? Jaki Jukos?"
W ostatnich miesiącach Rosnieft zawarł serię umów z wielkimi zagranicznymi koncernami paliwowymi - ExxonMobil, Eni i Statoil - przewidujących wspólną eksplorację złóż ropy naftowej i gazu ziemnego na rosyjskim szelfie Morza Barentsa, Morza Karskiego, Morza Ochockiego i Morza Czarnego. W zamian za wpuszczenie tych graczy na rosyjski szelf kontynentalny Rosnieft uzyska dostęp do ich projektów w USA, Kanadzie, Afryce Północnej i Europie Północnej. Wartość tych porozumień szacowana jest na setki miliardów dolarów.
Według niektórych analityków umowy Rosnieftu z ExxonMobil zamykają sprawę Jukosu. Politolog Fiodor Łukjanow nawet określił te porozumienia jako "legitymizację przez wielki biznes amerykański, do którego zalicza się ExxonMobil, ekspropriacji Jukosu". - Argumenty z ubiegłych lat, że Rosnieft w sposób nielegalny wszedł w posiadanie tych aktywów, najwyraźniej są już nieaktualne. Z politycznego punktu widzenia to dobra nowina dla rosyjskiego kierownictwa - zauważył Łukjanow, którego opinię przytoczył dziennik "Moskowskije Nowosti".
PAP, arb