Rostowski: drożyzna? Polakom tak się tylko wydaje
Dodano:
- Deficyt zawsze szybko roście w pierwszej połowie roku, a potem maleje – uspokaja minister finansów Jacek Rostowski w rozmowie z „Faktem”. Twierdzi też, że w Polsce nie ma drożyzny.
Dochody państwa z podatku VAT są znacznie mniejsze, niż przewidywano, ale Rostowski podkreśla, że – dla równowagi – państwo zarobiło więcej na akcyzie, z podatku CIT i z zysków NBP.
Zagrożenia
Na pytanie dziennikarzy, „dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze”, Rostowski wyjaśnił, że gospodarka spowolniła na skutek kryzysu w strefie euro. Według ministra, Polacy nie muszą się bać tak, jak mieszkańcy innych krajów UE. Przyznał jednocześnie, że i dla Polaków istnieją poważne zagrożenia. – Nie trzeba być ekspertem, żeby śledzić, co dzieje się w Europie Zachodniej i fakt, że dwa tygodnie temu mieliśmy już… 19. szczyt „ostatniej szansy” strefy euro. Ja nigdy zagrożeń nie bagatelizuję i nawet byłem za to krytykowany, jak za wystąpienie w Parlamencie Europejskim – powiedział Rostowski.
Szacuje się, że do końca roku zbankrutuje ok. 800 firm – co na to Rostowski? - Kiedy było gigantyczne tąpnięcie w Europie Zachodniej w 2009 roku, to Polska była zielona wyspą, ale – niestety – i tak upadło wiele firm Myśmy ten kryzys przewidywali i się do niego przygotowali – powiedział.
Pożyczka
Rostowski podkreślił, że Polska, jako jeden z nielicznych krajów w UE zachował jeszcze wiarygodność kredytową, więc jeśli sytuacja bardzo się pogorszy, zawsze możemy pożyczyć pieniądze w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.
Podwyżki?
Dziennikarze zauważyli, ze państwo, szukając pieniędzy, coraz częściej sięga do kieszeni podatników. Rostowski ocenił, że Polska jest krajem relatywnie niskich podatków. Nie chciał zadeklarować, że w 2013 roku nie będzie podwyżki podatków. – Sytuacja w Europie jest wysoce niestabilna – tłumaczył.
Powiedział za to, że w tym roku nie przewiduje nowelizacji budżetu. Oznacza to, że Polacy nie mają co liczyć na obniżki, chociaż wciąż skarżą się na drożyznę. – To naturalne, że zauważamy podwyżki cen, a nie zauważamy, kiedy ich nie ma, albo kiedy ceny spadają – powiedział. – Moja pensja stoi w miejscu od 4 lat i znam ten ból – podkreślił Rostowski. – Uważam jednak, że jest to absolutnie naturalne, żeby w trudnych sytuacjach, wysokim rangą urzędnikom płace nie rosły – dodał.
Rostowski stwierdził, ze Polacy mogą odczuwać wzrost cen benzyny czy gazu, ale – w jego ocenie – cena podstawowego koszyk inwestycyjnego nie wzrosła w relacji do płac. Nie zgodził się z dziennikarzami „Faktu”, że statystyki zawyżają dobrze zarabiający Polacy. – bardziej wzrosła płaca minimalna i bardziej wzrosły emerytury niż płaca minimalna – argumentował.
Eb, Fakt
Zagrożenia
Na pytanie dziennikarzy, „dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze”, Rostowski wyjaśnił, że gospodarka spowolniła na skutek kryzysu w strefie euro. Według ministra, Polacy nie muszą się bać tak, jak mieszkańcy innych krajów UE. Przyznał jednocześnie, że i dla Polaków istnieją poważne zagrożenia. – Nie trzeba być ekspertem, żeby śledzić, co dzieje się w Europie Zachodniej i fakt, że dwa tygodnie temu mieliśmy już… 19. szczyt „ostatniej szansy” strefy euro. Ja nigdy zagrożeń nie bagatelizuję i nawet byłem za to krytykowany, jak za wystąpienie w Parlamencie Europejskim – powiedział Rostowski.
Szacuje się, że do końca roku zbankrutuje ok. 800 firm – co na to Rostowski? - Kiedy było gigantyczne tąpnięcie w Europie Zachodniej w 2009 roku, to Polska była zielona wyspą, ale – niestety – i tak upadło wiele firm Myśmy ten kryzys przewidywali i się do niego przygotowali – powiedział.
Pożyczka
Rostowski podkreślił, że Polska, jako jeden z nielicznych krajów w UE zachował jeszcze wiarygodność kredytową, więc jeśli sytuacja bardzo się pogorszy, zawsze możemy pożyczyć pieniądze w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.
Podwyżki?
Dziennikarze zauważyli, ze państwo, szukając pieniędzy, coraz częściej sięga do kieszeni podatników. Rostowski ocenił, że Polska jest krajem relatywnie niskich podatków. Nie chciał zadeklarować, że w 2013 roku nie będzie podwyżki podatków. – Sytuacja w Europie jest wysoce niestabilna – tłumaczył.
Powiedział za to, że w tym roku nie przewiduje nowelizacji budżetu. Oznacza to, że Polacy nie mają co liczyć na obniżki, chociaż wciąż skarżą się na drożyznę. – To naturalne, że zauważamy podwyżki cen, a nie zauważamy, kiedy ich nie ma, albo kiedy ceny spadają – powiedział. – Moja pensja stoi w miejscu od 4 lat i znam ten ból – podkreślił Rostowski. – Uważam jednak, że jest to absolutnie naturalne, żeby w trudnych sytuacjach, wysokim rangą urzędnikom płace nie rosły – dodał.
Rostowski stwierdził, ze Polacy mogą odczuwać wzrost cen benzyny czy gazu, ale – w jego ocenie – cena podstawowego koszyk inwestycyjnego nie wzrosła w relacji do płac. Nie zgodził się z dziennikarzami „Faktu”, że statystyki zawyżają dobrze zarabiający Polacy. – bardziej wzrosła płaca minimalna i bardziej wzrosły emerytury niż płaca minimalna – argumentował.
Eb, Fakt