Zamknijcie ten kramik, panowie. Albo go zreformujcie

Dodano:
Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum
Elektrokardiogram Komisji Trójstronnej to linia prosta. Nie widać żadnych oznak życia. Trzeba wreszcie podjąć trudną decyzję apeluje Krzysztof A. Kowalczyk, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
Najpierw ręcznik na ring rzucił minister gospodarki, wicepremier Waldemar Pawlak. Po wyborach poprosił premiera o zwolnienie z funkcji przewodniczącego Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych. Oznajmił, że związki zawodowe, które boksują się w niej z pracodawcami i przedstawicielami rządu, potrzebują 'twardego zawodnika'. Takim sparingpartnerem ? według Pawlaka ? byłby minister finansów. Jacek Rostowski wyzwania jednak nie podjął.

Wczoraj kolejny akt w tej tragifarsie odegrały związki zawodowe. Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych zawiesiły swoje prace w Trójstronnej, choć należałoby raczej napisać, że uznały stan faktyczny, bo ? jak wytykają rządowi ? komisja od lipca nie zebrała się ani razu. Związkowcy strzelili z grubej rury, przypominając Radzie Ministrów, że prowadzenie dialogu społecznego jest jej konstytucyjnym obowiązkiem.

Wszystko już jasne: Trójstronna Komisja, instytucja, którą wprowadził 19 lat temu Jacek Kuroń w ramach 'Paktu o przedsiębiorstwie państwowym', jest w stanie śmierci klinicznej. Elektrokardiogram to linia prosta, żadnych oznak życia. Trzeba zdecydować: odłączyć Trójstronną od aparatury czy może jednak podjąć ostatnią rozpaczliwą próbę reanimacji?

Pierwsze rozwiązanie już w zasadzie zastosowano, wymagałoby tylko formalnego potwierdzenia. Zresztą wielu ustawowych funkcji komisja od lat nie realizowała, np. związki nie były w stanie uzgodnić z pracodawcami wzrostu minimalnego wynagrodzenia, rząd więc wyznaczał je według własnego uznania. Ostatnim naprawdę ważnym dokonaniem komisji było uzgodnienie pakietu antykryzysowego ? w latach 2008?2009.

Drugie rozwiązanie ? reanimacja komisji ? wymaga przemyślenia na nowo roli Trójstronnej. Bo niby dlaczego na legislację w sprawach gospodarczych ma wpływać korporacyjne ciało, którego reprezentatywność może podważyć każdy obywatel? Jaka część pracowników należy do związków? Jaka część firm jest reprezentowana w czterech dopuszczonych do stołu związkach pracodawców? Czy nie należałoby komisji poszerzyć o ogólnopolskie izby gospodarcze lub instytucje samorządowe, jak choćby Naczelna Izba Aptekarska? Komisja mogłaby się stać platformą szerokich konsultacji prawa gospodarczego. Żałosny los ustawy refundacyjnej pokazuje, że takiego miejsca bardzo brakuje.

Ale żeby reanimowana Trójstronna nie była malowaną instytucją odfajkowującą obowiązkowe konsultacje, na jej czele powinien stanąć faktyczny decydent. Ktoś, kto w rządzie pociąga za sznurki w sprawach gospodarczych i trzyma kasę. Ktoś, kto ma realną władzę wicepremiera, choć wicepremierem nie jest. Czyli Jacek Rostowski.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...