Szef "S" ostrzega: może dojść do eskalacji społecznego niezadowolenia
Dodano:
Za "przerzucanie kosztów kryzysu na pracowników" uznał szef NSZZ "Solidarność" Piotr Duda tzw. drugie exposé premiera Donalda Tuska. Duda przestrzegł przed eskalacją społecznego niezadowolenia, której związek nie będzie się biernie przyglądać.
Szef Solidarności odniósł się do zapowiedzi Tuska z jego wystąpienia poprzedzającego wniosek o wotum zaufania dla rządu.
"Zapowiedź premiera dalszego uelastyczniania rynku pracy, w tym szczególnie wydłużenia do 12 miesięcy okresu rozliczeniowego i wprowadzenie ruchomego czasu pracy to jasny sygnał, że koszty kryzysu znowu zostaną przerzucone na pracowników. Panie premierze Donaldzie Tusku, nie po to pan został premierem, aby przerzucać koszty kryzysu na najsłabszych Polaków. To potrafi każdy" - napisał Duda w oświadczeniu.
Szef "S" uznał, że będzie to źródłem dalszego zubożenia społeczeństwa i istotnych problemów społecznych. "Mamy nadzieję, że premier zdaje sobie sprawę, że może dojść do eskalacji społecznego niezadowolenia. Solidarność nie będzie się temu biernie przyglądać" - ostrzegł.
"Zamiast koła zamachowego - młyńskie koło u szyi"
Zdaniem Dudy, dotychczasowe doświadczenia z inwestycjami publicznymi, szczególnie tymi związanymi z Euro 2012 pokazały, że rząd sobie z nimi nie radzi. "Jak dotąd przyniosły one więcej złego niż dobrego. Doprowadziły do upadłości wielu firm, szczególnie z branży budowlanej i utraty tysięcy miejsc pracy. Jeśli dzisiaj słyszymy o inwestycjach na wielką skalę, które mają przeciwdziałać bezrobociu, jesteśmy pełni obaw. Jeśli będzie to wyglądało tak jak dotychczas, to zamiast koła zamachowego rozwoju gospodarki, będziemy mieli raczej młyńskie koło u szyi, które pociągnie nas na samo dno" - napisał szef "S".
"Nie ma prawa mówić o trosce o bezrobotnych"
"Hipokryzją ze strony premiera" Duda określił deklarację zdecydowanej walki z bezrobociem "w sytuacji zamrożenia wielu miliardów złotych na Funduszu Pracy". "Dopóki ich nie uwolni, nie ma prawa mówić o trosce o bezrobotnych i miejsca pracy" - podkreślił przewodniczący związku.
Krokiem w dobrym kierunku Duda nazwał zapowiedź polityki prorodzinnej w postaci dłuższego płatnego urlopu macierzyńskiego, ale zarazem uznał, że będzie to miało bardzo ograniczony zakres. "To taka typowa kiełbasa na kiju, bo przecież skierowana do młodych kobiet, z których 70 proc. pracuje dziś na śmieciówkach lub jest bezrobotna. Dlatego skorzysta z tego pozytywnego rozwiązania niewiele z nich, głównie pracujących na etacie, a tych w Polsce jest coraz mniej" - oświadczył.
"Kto dopłaci przyszłym emerytom?"
Według Dudy, w piątek z ust premiera nie padło, jak zamierza on wspierać demografię w przypadku młodych ludzi pracujących na tzw. umowach śmieciowych. "Jak chce im pomóc w założeniu rodziny przy zarobkach 1000–1500 zł brutto. Jak mają wziąć kredyt na zakup lub budowę domu i jak zamierza pan ich zachęcić do posiadania dzieci" - pytał.
Nie usłyszeliśmy też od szefa rządu - ocenił Duda - odpowiedzi na pytanie, skąd weźmie pieniądze na przyszłe emerytury dla ludzi dziś pracujących na śmieciówkach. "Niech premier powie publicznie, kto dopłaci przyszłym emerytom skazanym dzisiaj na umowy śmieciowe, jeśli nie uzbierają na minimalną emeryturę. Jak te osoby będą mogły skorzystać w przyszłości z emerytury częściowej, jeśli nie wypracują sobie odpowiedniej liczby lat pracy składkowych, uprawniających do tego świadczenia" - wyliczał.
"Reszta wystąpienia to demagogia, skierowana raczej do własnej partii i koalicjanta, aby dyscyplinować tzw. swoje wojsko. Jesteśmy pewni, że to główny powód wygłoszenia przez premiera tzw. drugiego exposé" - ocenił szef "S".
Nowe obietnice Tuska
Premier Donald Tusk na swój wniosek otrzymał od Sejmu (233 głosy za, 219 przeciw) potwierdzenie wotum zaufania dla swego rządu. Zwracając się o nie przedstawił plany na 2013 r. Obiecał m.in. program "Inwestycje polskie", wydłużenie urlopów macierzyńskich do roku, 30 mld złotych inwestycji kolejowych oraz przetargi na nowe odcinki dróg. Tusk wykluczył podnoszenie kosztów pracy, w tym - wbrew ostatnim doniesieniom prasy - "ozusowienie" tzw. umów śmieciowych.
Tusk mówił, że kluczowe są dwa priorytety: utrzymanie dodatniego wzrostu gospodarczego oraz utrzymanie miejsc pracy. Operatorem programu "Inwestycje polskie" ma zostać Bank Gospodarstwa Krajowego. W tym celu gabinet Tuska chce do 2015 r. uzyskać możliwości inwestycyjne na poziomie 40 mld zł, a w ciągu 6 lat - ok. 90 mld zł. Premier zapewnił, że będzie to możliwe bez naruszania bezpieczeństwa finansowego państwa, czyli obciążania deficytu lub długu publicznego. Według niego będzie to możliwe poprzez aktywne użycie zamrożonego obecnie kapitału - chodzi głównie o udziały w spółkach Skarbu Państwa.
zew, PAP
"Zapowiedź premiera dalszego uelastyczniania rynku pracy, w tym szczególnie wydłużenia do 12 miesięcy okresu rozliczeniowego i wprowadzenie ruchomego czasu pracy to jasny sygnał, że koszty kryzysu znowu zostaną przerzucone na pracowników. Panie premierze Donaldzie Tusku, nie po to pan został premierem, aby przerzucać koszty kryzysu na najsłabszych Polaków. To potrafi każdy" - napisał Duda w oświadczeniu.
Szef "S" uznał, że będzie to źródłem dalszego zubożenia społeczeństwa i istotnych problemów społecznych. "Mamy nadzieję, że premier zdaje sobie sprawę, że może dojść do eskalacji społecznego niezadowolenia. Solidarność nie będzie się temu biernie przyglądać" - ostrzegł.
"Zamiast koła zamachowego - młyńskie koło u szyi"
Zdaniem Dudy, dotychczasowe doświadczenia z inwestycjami publicznymi, szczególnie tymi związanymi z Euro 2012 pokazały, że rząd sobie z nimi nie radzi. "Jak dotąd przyniosły one więcej złego niż dobrego. Doprowadziły do upadłości wielu firm, szczególnie z branży budowlanej i utraty tysięcy miejsc pracy. Jeśli dzisiaj słyszymy o inwestycjach na wielką skalę, które mają przeciwdziałać bezrobociu, jesteśmy pełni obaw. Jeśli będzie to wyglądało tak jak dotychczas, to zamiast koła zamachowego rozwoju gospodarki, będziemy mieli raczej młyńskie koło u szyi, które pociągnie nas na samo dno" - napisał szef "S".
"Nie ma prawa mówić o trosce o bezrobotnych"
"Hipokryzją ze strony premiera" Duda określił deklarację zdecydowanej walki z bezrobociem "w sytuacji zamrożenia wielu miliardów złotych na Funduszu Pracy". "Dopóki ich nie uwolni, nie ma prawa mówić o trosce o bezrobotnych i miejsca pracy" - podkreślił przewodniczący związku.
Krokiem w dobrym kierunku Duda nazwał zapowiedź polityki prorodzinnej w postaci dłuższego płatnego urlopu macierzyńskiego, ale zarazem uznał, że będzie to miało bardzo ograniczony zakres. "To taka typowa kiełbasa na kiju, bo przecież skierowana do młodych kobiet, z których 70 proc. pracuje dziś na śmieciówkach lub jest bezrobotna. Dlatego skorzysta z tego pozytywnego rozwiązania niewiele z nich, głównie pracujących na etacie, a tych w Polsce jest coraz mniej" - oświadczył.
"Kto dopłaci przyszłym emerytom?"
Według Dudy, w piątek z ust premiera nie padło, jak zamierza on wspierać demografię w przypadku młodych ludzi pracujących na tzw. umowach śmieciowych. "Jak chce im pomóc w założeniu rodziny przy zarobkach 1000–1500 zł brutto. Jak mają wziąć kredyt na zakup lub budowę domu i jak zamierza pan ich zachęcić do posiadania dzieci" - pytał.
Nie usłyszeliśmy też od szefa rządu - ocenił Duda - odpowiedzi na pytanie, skąd weźmie pieniądze na przyszłe emerytury dla ludzi dziś pracujących na śmieciówkach. "Niech premier powie publicznie, kto dopłaci przyszłym emerytom skazanym dzisiaj na umowy śmieciowe, jeśli nie uzbierają na minimalną emeryturę. Jak te osoby będą mogły skorzystać w przyszłości z emerytury częściowej, jeśli nie wypracują sobie odpowiedniej liczby lat pracy składkowych, uprawniających do tego świadczenia" - wyliczał.
"Reszta wystąpienia to demagogia, skierowana raczej do własnej partii i koalicjanta, aby dyscyplinować tzw. swoje wojsko. Jesteśmy pewni, że to główny powód wygłoszenia przez premiera tzw. drugiego exposé" - ocenił szef "S".
Nowe obietnice Tuska
Premier Donald Tusk na swój wniosek otrzymał od Sejmu (233 głosy za, 219 przeciw) potwierdzenie wotum zaufania dla swego rządu. Zwracając się o nie przedstawił plany na 2013 r. Obiecał m.in. program "Inwestycje polskie", wydłużenie urlopów macierzyńskich do roku, 30 mld złotych inwestycji kolejowych oraz przetargi na nowe odcinki dróg. Tusk wykluczył podnoszenie kosztów pracy, w tym - wbrew ostatnim doniesieniom prasy - "ozusowienie" tzw. umów śmieciowych.
Tusk mówił, że kluczowe są dwa priorytety: utrzymanie dodatniego wzrostu gospodarczego oraz utrzymanie miejsc pracy. Operatorem programu "Inwestycje polskie" ma zostać Bank Gospodarstwa Krajowego. W tym celu gabinet Tuska chce do 2015 r. uzyskać możliwości inwestycyjne na poziomie 40 mld zł, a w ciągu 6 lat - ok. 90 mld zł. Premier zapewnił, że będzie to możliwe bez naruszania bezpieczeństwa finansowego państwa, czyli obciążania deficytu lub długu publicznego. Według niego będzie to możliwe poprzez aktywne użycie zamrożonego obecnie kapitału - chodzi głównie o udziały w spółkach Skarbu Państwa.
zew, PAP