250 tys. Brytyjczyków jest na każde wezwanie pracodawcy

Dodano:
Umowy 0 godzin to odpowiednik polskich "śmieciówek" (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
W Wielkiej Brytanii coraz więcej osób podpisuje umowy o pracę w wymiarze... 0 godzin. Na mocy takiej umowy pracodawca dzwoni do pracownika w momencie, gdy go potrzebuje. Pracownik ma przy takiej umowie całkowicie nienormowany czas pracy - pisze "Gazeta Wyborcza".
Takie umowy w zamyśle były przeznaczone dla osób wciąż się uczących, bądź emerytów, dla których praca jest dodatkowym źródłem utrzymania. W dobie kryzysu finansowego coraz częściej jednak umowy na 0 godzin podpisują z pracodawcami osoby, dla których praca na wezwanie pracodawcy staje się podstawowym źródłem utrzymania. Tymczasem umowy takie nie gwarantują żadnych świadczeń chorobowych, a urlop przysługuje na ich mocy proporcjonalnie do przepracowanych godzin.

Według ostatnich danych brytyjskiego urzędu statystycznego umowy na 0 godzin podpisało z pracodawcami 250 tysięcy osób. Takie umowy podpisują z pracownikami hotele, restauracje, sklepy i szpitale. To również podstawowa forma zatrudnienia w brytyjskich restauracjach McDonald's. "Firma nie ma obowiązku zapewnić ci pracy. Twoje godziny pracy nie są ustalone z góry. Będziesz o nich powiadamiany co tydzień w rozsądnym czasie przez menedżera restauracji. Firma zastrzega sobie, że od czasu do czasu będzie wymagać, byś pracował w różnych lub wydłużonych godzinach" - tak brzmi zapis umowy na 0 godzin podpisywanej z pracownikami Subwaya.

Brytyjskie związki zawodowe apelują, by parlament zakazał zawierania umów tego typu. Związkowcy przekonują, że pracownicy podpisują je jedynie dlatego, że nie mają innego wyboru.

arb, "Gazeta Wyborcza"
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...