Kołodko szuka pieniędzy w... NBP
We wtorek wieczorem doradca prezesa NBP Łukasz Kwiecień po raz pierwszy nie zaprzeczył pogłoskom na temat rozmów z przedstawicielami Ministerstwa Finansów, jednak poinformował, że do tej pory nie zapadły żadne ustalenia na temat wykorzystania rezerwy.
Ministerstwo Finansów chce wykorzystać część rezerwy, jednak nie jest zdecydowane, na jaki cel miałaby ona być wykorzystana - na współfinansowanie składki do budżetu Unii Europejskiej czy obsługę zadłużenia zagranicznego. "Z punktu widzenia ostatecznego efektu, to makroekonomicznie można powiedzieć, że na jedno by wyszło - uważa Kołodko.
"Prezes NBP i koledzy z RPP mają rację, że gdyby te pieniądze były wykorzystane przez budżet państwa polskiego i poszły wprost na rynek, to zwiększyłoby to podaż pieniądza, co mogłoby wywołać pewną presję inflacyjną. Natomiast gdyby one były wykorzystane po to, by kupić od banku np. 2 mld euro, upraszczając, to wówczas rezerwy banku centralnego zmniejszyłyby się do 28 mld USD, my mielibyśmy na znaczące pokrycie składki, ale równie dobrze możemy obsłużyć część przypadającego na dany okres z tego tytułu długu zagranicznego. Tu decyzji nie ma" - dodał.
W lutym minister Kołodko proponował, aby z rezerwy rewaluacyjnej NBP wykorzystać około 1/3 środków na fundusz budżetowy na współfinansowanie inwestycji z budżetu Unii Europejskiej.
Zdaniem przedstawicieli NBP i członków RPP uwolnienie rezerwy rewaluacyjnej zagroziłoby stabilności cen i byłoby sprzeczne z konstytucyjną misją NBP, a także mogłoby w konsekwencji odsunąć wejście Polski do strefy euro. Rezerwa rewaluacyjna wynosi 27 mld zł i została utworzona na pokrycie różnic kursowych w czasie powiększania rezerw walutowych głównie w połowie lat 90.
em, pap