Eksport węgla na Ukrainę to za mało
Dodano:
Katowicki Holding Węglowy jest ponoć bliski podpisania kontraktu na dostawy węgla na Ukrainę. Klientów zza wschodniej granicy może niedługo pozyskać także Węglokoks, co pomogłoby zmniejszyć przekraczające 8 mln ton zapasy węgla, na które nie ma chętnych. Nawet jeśli dojdzie do podpisania umów, szansa na to, że cena sprzedaży będzie znacząco wyższa od obecnych niskich cen światowych jest mała – ocenia analityk UniCredit CAIB Polska.
– Polska jest tym krajem, z którego logistycznie najłatwiej jest wyeksportować węgiel na Ukrainę. Jest to dosyć tani surowiec, wobec czego koszty logistyki odgrywają istotną rolę. Im są niższe, tym większy sens ma eksport – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Marcin Gątarz, analityk UniCredit CAIB Polska.
Niemal cały zużywany na Ukrainie węgiel pochodzi z Donbasu, gdzie mimo ogłoszenia rozejmu sytuacja jest bardzo daleka od uspokojenia. Z powodu walk wydobycie w donieckim zagłębiu spadło o blisko 20 proc. Ze względu na sytuację polityczną oraz uszkodzoną infrastrukturę import taniego węgla z Rosji jest praktycznie niemożliwy. To może być szansa dla śląskich kopalń, które są w skrajnie trudnej sytuacji finansowej, czego wyrazem jest m.in. 8,3 mln ton zapasów węgla, na które nie ma popytu.
– Pojawiają się już zapytania ofertowe ze strony ukraińskich firm. Z tego, co mi wiadomo, otrzymał je chociażby Węglokoks, który obsługuje ten eksport węgla z Polski – mówi Gątarz.
Bliski podpisania kontraktu na eksport węgla na Ukrainę jest także Katowicki Holding Węglowy – poinformował 9 września br. rzecznik spółki. W dłuższym okresie w grę mogą wchodzić dostawy o wielkości 1,2 mln ton, co stanowiłoby większość z 1,8 mln ton węgla zalegającego w składach spółki – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Holding zdementował jednak w czwartek informację o tym, że do podpisania umowy już doszło. Niewielkie ilości polskiego węgla jednak już trafiają na ukraiński rynek, o czym informowało niedawno PKP Cargo, które realizuje dostawy.
To nowa sytuacja, gdyż do momentu wybuchu wojny na wschodniej Ukrainie to Polska była importerem węgla z Donbasu. Jeżeli Kijów, Moskwa oraz prorosyjscy rebelianci nie wypracują trwałego pokojowego rozwiązania, to śląskie kopalnie mogą zyskać nowy rynek zbytu na dłuższy czas.
– Jeśli kopalnie będą zamknięte przez dłuższy okres, wówczas bardzo możliwe jest to, że pojawią się problemy z wydobyciem w dłuższym terminie. Potrzebne są jednak pewne prace, chociażby w celu utrzymania ruchu w kopalniach – zauważa analityk UniCredit CAIB Polska.
Transport węgla na Ukrainę ułatwia szerokotorowa Linia Hutniczo-Siarkowa, która biegnie od granicy z Ukrainą w rejonie Hrubieszowa do Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. To zmniejszy koszty dostaw, ale zdaniem części ekspertów Ukraina nie będzie w stanie zapłacić za import węgla bez pomocy ze strony MFW lub UE.
Choć dostawy węgla na Ukrainę mogą zmniejszyć zapasy tego surowca, to nie wystarczy, aby rozwiązać problemy polskiego górnictwa. To dlatego, że ceny eksportowanego węgla będą najprawdopodobniej oparte o notowania w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) z korektą ze względu na koszty transportu lub też będą bliskie bieżącym cenom na polskim rynku. A te w przypadku wielu śląskich kopalń nie pozwalają na pokrycie kosztów produkcji.
– Pewnie nie mówilibyśmy tutaj o bezpośrednim wpływie na ceny na rynku polskim, raczej pomogłoby to ustabilizować sytuację popytowo-podażową w Polsce, a tym samym wspierałoby ceny w przyszłych okresach. Natomiast w 2015 r. polskie kopalnie nie powinny liczyć na nic więcej niż ewentualnie małe, jednocyfrowe wzrosty cen – uważa Marcin Gątarz.
Newseria.pl