ZPP postuluje podwyżkę dla pracowników w wysokości 25 proc.
Dodano:
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przedstawił swoją propozycję nowego systemu podatkowego, w którym pojawiła się propozycja automatycznej, ustawowej zmiany umów o pracę, w wyniku której pracownicy otrzymaliby średnio 25 proc. podwyżki na rękę.
– To prosty zabieg – mówił na konferencji Mariusz Pawlak, Główny Ekonomista ZPP. – Jeśli w tej chwili pracownik kosztuje pracodawcę 5 000 zł, z czego pracownik otrzymuje do ręki 3 000 zł, a pozostałe 2 000 zł wędruje do Rządu w formie różnych podatków, to po naszych zmianach pracownik otrzymywałby prawie 3 750 zł, a rząd 1 250 zł. Koszt pracodawcy pozostałby bez zmian i nadal wynosiłby 5 000 zł. Ubytki z tego tytułu ZPP proponuje uzupełnić podatkiem przychodowym od korporacji w wysokości 1,49% od sprzedaży oraz podatkiem od banków i instytucji finansowych w wysokości 0,49%. – Wówczas Rząd otrzyma tyle samo pieniędzy co teraz, będzie to docelowo co najmniej neutralne budżetowo, a bardziej ściśle o 11,7 mld więcej – przekonywał Mariusz Pawlak.
– Nie ma sensu prowadzić dyskusji o polskim „systemie podatkowym”. Tylko w ubiegłym tygodniu wyszły trzy miażdżące go doszczętnie raporty instytucji międzynarodowych. Istnieją także dziesiątki innych opracowań i raportów, które precyzyjnie pokazują jak zły mamy system. Trzeba go całkowicie zmienić, a nie pudrować – mówił na konferencji Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.
ZPP postuluje likwidację podatku PIT oraz składek NFZ, ZUS, FP i FGŚP oraz wprowadzenie w ich miejsce podatku od Funduszu Płac w wysokości 25%. Podatek opłacaliby pracodawcy od sumy wypłat za pracę – niezależnie od tytułu (umowa o pracę, dzieło etc.). To byłaby jedyna danina publiczna opłacana przez pracownika. – Ten model doskonale sprawdził się w przypadku tzw. „podatku Belki” – mówił Cezary Kaźmierczak. – Czy ktokolwiek słyszał o jakichkolwiek problemach z interpretacją tego podatku albo z jakimiś przekrętami z nim związanymi?
W przypadku firm ZPP postuluje wprowadzenie zryczałtowanego CIT w wysokości 0,49% dla banków i instytucji finansowych oraz 1,49% dla pozostałych przedsiębiorstw. – Oznacza to koniec omijania CIT przez korporacje międzynarodowe, które Komisja Europejska w przypadku obecnego CIT ocenia nawet na 46 mld złotych rocznie – mówił Kaźmierczak. – Chcę teraz usłyszeć od polskich polityków, niech maja odwagę powiedzieć publicznie, że nie zgadzają się na 25% podwyżkę płac dla polskich pracowników, bo chcą tolerować wyprowadzanie miliardów za granicę przez międzynarodowe korporacje.
Rewolucję czekałaby również działalność gospodarcza prowadzona przez osoby fizyczne. W swoim projekcie ZPP proponuje dwa podatki dla tego rodzaju działalności: (1) Podatek od usług publicznych (zamiast dotychczasowego ZUS, NFZ itd.) w wysokości 25% średniego wynagrodzenia, czyli 550 PLN miesięcznie oraz (2) Podatek od przychodów ewidencjonowanych w różnej wysokości, w zależności od branży – od 3% od sprzedaży do 15%.
Dla małej działalności gospodarczej (do 60 tysięcy złotych rocznie) ZPP proponuje zryczałtowany podatek w wysokości 15% od sprzedaży, już bez podatku od usług publicznych. – Żądanie od krawcowej, która sprzedaje swoje usługi za 1 000 zł miesięcznie składki na ZUS w wysokości 1 100 złotych jest nieuczciwe i niemoralne. Najwyższy czas skończyć z filozofią, że utrzymanie państwa ma być wyłącznie na barkach małego i średniego biznesu oraz polskich pracowników. Przypominam, że ponad 60% korporacji nie płaci CIT w Polsce – powiedział Mariusz Pawlak.
„Postulujemy radykalną, ustawową podwyżkę płac dla pracowników, bo zwiększa to polityczne szanse projektu oraz jest korzystne dla kraju. Na rynku pojawi się o 25% więcej pieniędzy. To nakręci popyt i koniunkturę. Wzrost gospodarczy powinien wynieść minimum 7-8% przez 2-3 lata. Nie tylko z powodu większej ilości pieniędzy na rynku, ale również z powodu usunięcia barier podatkowych i prawnych dla działalności gospodarczej. Z działalności gospodarczej w Polsce zniknie pojęcie bezpieczeństwa prowadzenia działalności gospodarczej. Żaden z postulowanych przez nas podatków nie podlega jakiejkolwiek interpretacji, czy sporom, a obejść je można tylko popełniając przestępstwo. Dlatego będzie on wściekle zwalczany przez doradców podatkowych, bo w tym systemie staliby się oni niepotrzebni przedsiębiorcom, a podatek każdy przedsiębiorca bez trudu mógłby sobie obliczyć sam” – powiedzieli Eksperci ZPP.
Jak podkreślali uczestnicy konferencji, proponowany system jest modyfikacją systemu proponowanego niegdyś przez Krzysztofa Dzierżawskiego, nieżyjącego już ekonomisty związanego z Centrum im. Adama Smitha. Konferencji towarzyszyła debata zorganizowana przez Warsaw Enterprise Institute z udziałem m.in. prof. Roberta Gwiazdowskiego (WEI), prof. Witolda Modzelewskiego (UW) oraz Aleksandra Łaszka (FOR).
mat. prasowe
– Nie ma sensu prowadzić dyskusji o polskim „systemie podatkowym”. Tylko w ubiegłym tygodniu wyszły trzy miażdżące go doszczętnie raporty instytucji międzynarodowych. Istnieją także dziesiątki innych opracowań i raportów, które precyzyjnie pokazują jak zły mamy system. Trzeba go całkowicie zmienić, a nie pudrować – mówił na konferencji Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.
ZPP postuluje likwidację podatku PIT oraz składek NFZ, ZUS, FP i FGŚP oraz wprowadzenie w ich miejsce podatku od Funduszu Płac w wysokości 25%. Podatek opłacaliby pracodawcy od sumy wypłat za pracę – niezależnie od tytułu (umowa o pracę, dzieło etc.). To byłaby jedyna danina publiczna opłacana przez pracownika. – Ten model doskonale sprawdził się w przypadku tzw. „podatku Belki” – mówił Cezary Kaźmierczak. – Czy ktokolwiek słyszał o jakichkolwiek problemach z interpretacją tego podatku albo z jakimiś przekrętami z nim związanymi?
W przypadku firm ZPP postuluje wprowadzenie zryczałtowanego CIT w wysokości 0,49% dla banków i instytucji finansowych oraz 1,49% dla pozostałych przedsiębiorstw. – Oznacza to koniec omijania CIT przez korporacje międzynarodowe, które Komisja Europejska w przypadku obecnego CIT ocenia nawet na 46 mld złotych rocznie – mówił Kaźmierczak. – Chcę teraz usłyszeć od polskich polityków, niech maja odwagę powiedzieć publicznie, że nie zgadzają się na 25% podwyżkę płac dla polskich pracowników, bo chcą tolerować wyprowadzanie miliardów za granicę przez międzynarodowe korporacje.
Rewolucję czekałaby również działalność gospodarcza prowadzona przez osoby fizyczne. W swoim projekcie ZPP proponuje dwa podatki dla tego rodzaju działalności: (1) Podatek od usług publicznych (zamiast dotychczasowego ZUS, NFZ itd.) w wysokości 25% średniego wynagrodzenia, czyli 550 PLN miesięcznie oraz (2) Podatek od przychodów ewidencjonowanych w różnej wysokości, w zależności od branży – od 3% od sprzedaży do 15%.
Dla małej działalności gospodarczej (do 60 tysięcy złotych rocznie) ZPP proponuje zryczałtowany podatek w wysokości 15% od sprzedaży, już bez podatku od usług publicznych. – Żądanie od krawcowej, która sprzedaje swoje usługi za 1 000 zł miesięcznie składki na ZUS w wysokości 1 100 złotych jest nieuczciwe i niemoralne. Najwyższy czas skończyć z filozofią, że utrzymanie państwa ma być wyłącznie na barkach małego i średniego biznesu oraz polskich pracowników. Przypominam, że ponad 60% korporacji nie płaci CIT w Polsce – powiedział Mariusz Pawlak.
„Postulujemy radykalną, ustawową podwyżkę płac dla pracowników, bo zwiększa to polityczne szanse projektu oraz jest korzystne dla kraju. Na rynku pojawi się o 25% więcej pieniędzy. To nakręci popyt i koniunkturę. Wzrost gospodarczy powinien wynieść minimum 7-8% przez 2-3 lata. Nie tylko z powodu większej ilości pieniędzy na rynku, ale również z powodu usunięcia barier podatkowych i prawnych dla działalności gospodarczej. Z działalności gospodarczej w Polsce zniknie pojęcie bezpieczeństwa prowadzenia działalności gospodarczej. Żaden z postulowanych przez nas podatków nie podlega jakiejkolwiek interpretacji, czy sporom, a obejść je można tylko popełniając przestępstwo. Dlatego będzie on wściekle zwalczany przez doradców podatkowych, bo w tym systemie staliby się oni niepotrzebni przedsiębiorcom, a podatek każdy przedsiębiorca bez trudu mógłby sobie obliczyć sam” – powiedzieli Eksperci ZPP.
Jak podkreślali uczestnicy konferencji, proponowany system jest modyfikacją systemu proponowanego niegdyś przez Krzysztofa Dzierżawskiego, nieżyjącego już ekonomisty związanego z Centrum im. Adama Smitha. Konferencji towarzyszyła debata zorganizowana przez Warsaw Enterprise Institute z udziałem m.in. prof. Roberta Gwiazdowskiego (WEI), prof. Witolda Modzelewskiego (UW) oraz Aleksandra Łaszka (FOR).
mat. prasowe