"Kieszonkowy" mandat
Kapitan "Amarantha" Bogusław Majchrowicz twierdzi, że do zatrzymania doszło na skutek nieporozumienia dotyczącego przepisów o informowaniu o kursie statku. Według niego, statek został zatrzymany na rosyjskiej części Morza Barentsa w odległości dwóch mil morskich od granicy rosyjskich wód terytorialnych.
Tankowiec został zwolniony z aresztu w piątek o godzinie 13.00 i wypłynął do Norwegii po zapłaceniu kary. Władze rosyjskie odstąpiły od zarzutu, że statek sprzedawał nielegalnie paliwo rosyjskim trawlerom, lecz kapitan otrzymał roczny zakaz wjazdu na terytorium Rosji.
Generał Władimir Czernow powiedział na konferencji prasowej w Murmańsku, że kara stanowi zaledwie połowę maksymalnej grzywny za naruszenie granicy. Podkreślił, że nie jest wysoka ze względu na dobre stosunki sąsiedzkie z Norwegią i rozwijającą się współpracę w ramach regionu Morza Barentsa.
"Załoga nie została aresztowana, lecz zatrzymana. Sprawa została wyjaśniona i statek może odpłynąć do Norwegii" -powiedział Czernow.
Choć "Amaranth" należy do polskiego armatora, jest zarejestrowany w Haugesund w Norwegii i pływa pod norweską banderą. Zadaniem tankowca jest dostawa paliwa dla norweskich i rosyjskich jednostek rybackich na Morzu Barentsa.
sg, pap