"Aresztowanie Modrzejewskiego zleciła sama góra"

Dodano:
Komisja śledcza ds. PKN Orlen uważa, że decyzja o zatrzymaniu b. prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego zapadła wyżej, a nie na poziomie prokurator Katarzyny Kalinowskiej i kapitana Jarosława Dąbrowskiego z b. UOP.
Komisja przez kilka godzin na zamkniętym dla prasy posiedzeniu przesłuchiwała Kalinowską - prokurator, która 7 lutego 2002 r. wystawiła postanowienie o zatrzymaniu Modrzejewskiego, i  Dąbrowskiego, który dowodził akcją zatrzymania prezesa PKN przez b. Urząd Ochrony Państwa. Ponieważ przedstawione przez nich wersje przebiegu zdarzeń różniły się, komisja przeprowadziła konfrontację obojga tych świadków.

Po wyjściu z sali obrad komisji ani Kalinowska, ani Dąbrowski nie  odpowiedzieli na pytania dziennikarzy.

Szef komisji Józef Gruszka (PSL) powiedział, że z piątkowych przesłuchań wynika, że decyzja o zatrzymaniu Modrzejewskiego zapadła wyżej. "Oboje mówią, że dostali polecenia od przełożonych" - powiedział Gruszka dziennikarzom. "Nie można wskazać, że było to  albo w prokuraturze, albo w UOP" - dodał.

W jego ocenie komisja musi przesłuchiwać kolejnych funkcjonariuszy prokuratury i UOP, by dojść do prawdy.

Gruszka powiedział, że są zasadnicze zmiany w piątkowych zeznaniach świadków w porównaniu do wcześniejszych ich wyjaśnień przed sejmową Komisją do Spraw Służb Specjalnych i katowicką prokuraturą, które zajmowały się sprawą zatrzymania Modrzejewskiego. "W porównaniu z zeznaniami przed speckomisją i w  śledztwie - są zmiany, zeznania są bardziej konkretne" -  powiedział przewodniczący. Gruszka nie ujawnił jednak szczegółów tych zmian, zasłaniając się tajemnicą przesłuchania.

Trudno powiedzieć - dodał - czy UOP i prokuratura mogły działać wspólnie i w porozumieniu. Gruszka zapowiedział, że komisja będzie starała się do tego dojść.

W ocenie Zbigniewa Wassermanna (PiS), jedna z przesłuchanych w  piątek osób mija się z prawdą, bo konfrontacja nie doprowadziła do  zgodności. Poseł PiS zapowiedział, że komisja będzie starała się to zweryfikować.

Pytany, komu wierzy, Wassermann odpowiedział, że być może dlatego, iż sam był prokuratorem, "swoją wiarę lokuje po tej stronie". "Myślę, że mieliśmy do czynienia z funkcjonariuszami, rękami których wyciągnięto kasztany z ognia" - ocenił.

Podkreślił, że jest poziom wykonania i poziom dowodzenia. "Ci ludzie byli wykonawcami, którzy nie wiedzieli wcale, albo prawie nie wiedzieli, jakie decyzje zapadły na górze. Dostali polecenia, które bez dyskusji realizowali" - uważa poseł PiS.

Wassermann powiedział, ze rozbieżność pomiędzy zeznaniami oficera UOP i pani prokurator dotyczyła między innymi powodu, dla którego 8 lutego 2002 roku - w dniu posiedzenia Rady Nadzorczej PKN Orlen -  Modrzejewski musiał zostać przesłuchany.

"W tym zakresie była rozbieżność między nimi. Pani prokurator miała zaplanowane przesłuchanie Modrzejewskiego na inny termin(...) Dlatego więc mówię, że moja wiara jest bliżej pani prokurator, choć trzeba to zweryfikować" - zaznaczył poseł.

Dodał, że nadal są wątpliwości dotyczące zdarzeń z 7 lutego, gdy UOP, na podstawie postanowienia Kalinowskiej, zatrzymał Modrzejewskiego. Według niego, jest możliwa taka wersja, że  prokurator została wprowadzona w błąd, ale jest też taka możliwość, że zarówno ona, jak i Dąbrowski zostali wprowadzeni w  błąd, bo - jak ocenił Wassermann - "naprawdę, w sposób oczywisty widać, że oni nie wiedzieli, o co idzie gra na górze".

Również Konstanty Miodowicz (PO) uważa, że w sprawie tego, kto podjął decyzję o zatrzymaniu Modrzejewskiego, tropy prowadzą znacznie wyżej niż poziom przesłuchanych w piątek przedstawicieli prokuratury i UOP. "Mieliśmy do czynienia z ludźmi +frontu+, który wtedy został otworzony przez określone środowiska polityczne wobec władz PKN Orlen" - ocenił w rozmowie z dziennikarzami poseł.

W jego opinii, konfrontacja Kalinowskiej i Dąbrowskiego pozwoliła zbliżyć się do prawdy. Ale - dodał - na obecnym etapie prac komisji trudno przyznać rację jednej lub drugiej stronie.

"Wydaje się zresztą, że w lutym 2002 r., wtedy gdy planowano i  przeprowadzano działania wobec Andrzeja Modrzejewskiego, zarówno UOP, jak i prokuratura realizowały wspólnie zaplanowane przedsięwzięcia, w znakomitej kooperacji, bez żadnych napięć wewnętrznych" - uważa Miodowicz. Zatem, według niego, mówienie o  wywieraniu presji jednej instytucji na drugą jest "co najmniej przedwczesne".

Roman Giertych (LPR) powiedział dziennikarzom, że on sam przychyla się do wersji Kalinowskiej, bo - jak określił - wydała mu się bardziej wiarygodna. "W moim przekonaniu prawdą jest to, że  w jakiś sposób mamy do czynienia z ogólną manipulacją ze strony służb specjalnych" - dodał.

"Jedno jest pewne, że Kalinowska i Dąbrowski nawzajem sobie zarzucają popełnienie przestępstwa. Pytanie jest - kto je  popełnił. To jest kwestia weryfikacji dalszych dowodów" -  podkreślił Giertych. Powiedział, że świadkowie nie odpowiedzieli jasno, dlaczego nie złożyli zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. "Pewnie myślano, że sprawa się przyklepie" - uznał poseł LPR.

Poinformował, że komisja ustaliła, że w październiku zostanie przesłuchany prezes rady fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej, Andrzej Kratiuk. "Uzgodniliśmy także, że  ważniejsi świadkowie będą przesłuchiwani później, tym samym b. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski nie będzie przesłuchiwany za  tydzień - jak planowano, a za miesiąc" - dodał.

W poniedziałek przed komisją - tym razem na jawnym posiedzeniu -  ma zeznawać b. minister sprawiedliwości Barbara Piwnik.

ss, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...