Niemiecka bitwa o handel
Warunkiem decentralizacji jest bowiem nowelizacja obowiązującej ustawy, która gwarantuje władzom centralnym prawo do ustalania czasu pracy handlu. Minister gospodarki i pracy Wolfgang Clement zasygnalizował poparcie dla propozycji zmiany przepisów.
Większość landów dąży do całkowitego zniesienia ograniczeń w pracy handlu w dni powszednie - od poniedziałku do soboty. Natomiast niedziele i święta miałyby pozostać - zgodnie ze stanowiskiem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego - dniami wolnymi od zakupów.
Trybunał w Karlsruhe uznał w czerwcu za zgodny z niemiecką konstytucją zakaz handlu w niedziele i święta. Sędziowie oddalili pozew sieci domów towarowych Kaufhof, która od końca lat 90. walczy o zniesienie wszelkich ograniczeń. "Zasada niedzielnego i świątecznego wypoczynku jest nienaruszalna" - podkreślili sędziowie trybunału.
Propozycję Bundesratu poparło stowarzyszenie zrzeszające niemieckie placówki handlu detalicznego. Przeciwne liberalizacji są związki zawodowe.
Obowiązująca od ubiegłego roku ustawa pozwala placówkom handlowym na sprzedaż w dni powszednie od godz. 6 do 20. W niedziele i święta sklepy są zamknięte. Jest jednak wiele wyjątków od tej zasady. W Berlinie sklepy są otwarte w cztery niedziele w roku, gdy w stolicy Niemiec odbywają się międzynarodowe targi i wystawy, m.in. styczniowe targi rolne "Zielony Tydzień". We wszystkie niedziele czynny jest do godz. 22 sklep z artykułami spożywczymi na dworcu Friedrichstrasse. Przez cały tydzień pracują też placówki handlowe w miejscowościach wypoczynkowych, np. w nadbałtyckich kurortach.
em, pap