Mandaty się przedawniają. Tylko w tym roku państwo straciło 151 mln zł
Jak załatać budżet państwa? Słuszny pomysł miał premier Mateusz Morawiecki, który rozpoczął od faktycznego łatania, tego, co dziurawe, a nie nakładania nowych podatków. Później bywało już różnie, ale pierwotny plan był godny pochwały. Jest jednak więcej ewidentnych dziur, które dałoby się załatać. Jedną z nich są mandaty. Nie chodzi jednak o ich wysokość, która jest oddzielnym i ważnym tematem, lecz ich egzekwowanie.
Jak wynika z kontroli NIK, Pierwszy Urząd Skarbowy w Opolu zdecydowanie nie radzi sobie ze ściąganiem należnych kar. Część obowiązków rozdysponowano więc na inne urzędy, co powinno dramatyczną sytuację nieco poprawić. Z tytułu przedawnionych mandatów, skarb państwa stracił 151 mln złotych. Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, 17 września do akcji włączyła się także Krajowa Administracja Skarbowa. KAS ma wspomagać urzędników z Opola w ściąganiu zaległych należności z tytułu mandatów karnych. Zdaniem osób zatrudnionych w Urzędzie Skarbowym, co także potwierdziła kontrola NIK, głównym winowajcą jest niewydolny Scentralizowany System Poboru, czyli narzędzie, które powinno pracę ułatwiać, a jak się okazuje, zdecydowanie ją utrudnia. Wdrożenie go miało pomóc w ściąganiu zaległości, a nie przyniosło żadnego efektu.
Kiedyś było lepiej
Jak wynika z danych, przed wprowadzeniem Scentralizowanego Systemu Poboru ściągalność zaległości... była lepsza. Przed centralizacją, w 2016 roku, skuteczność pobory wynosiła 70 proc. Tylko 47 proc. była płacona dobrowolnie i na czas, a aż 23 proc. wpłat wynikała ze skutecznych ponagleń. Po zmianach mandaty opłaca tylko 51 proc. ukaranych i są to kwoty wpłacane niemal wyłącznie dobrowolnie. Ponaglenia przestały być skuteczne, czyli osiągnięto efekt odwrotny od zakładanego.
Jeśli rocznie, na przedawnieniach samych mandatów drogowych państwo traci 150 mln zł to można zakładać, że również w innych dziedzinach nie jest najlepiej. Może to kolejne miejsce, w którym warto szukać brakujących pieniędzy?