Ta sprawa nie jest czysto biznesowa. Kontrakt na polską elektrownię jądrową ma też wymiar polityczny
Tak jak zapowiadano, na koniec 2021 roku wybrano preferowaną lokalizację dla pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Padło na gminę Choczewo w woj. pomorskim i lokalizację „Lubiatowo-Kopalino”, ogłosiły to 22 grudnia Polskie Elektrownie Jądrowe. Wybranie jej to jednak dopiero mały krok w kierunku finalizacji całego planu. Polskie Elektrownie Jądrowe (spółka celowa, zajmuje się realizacją inwestycji) muszą jeszcze sfinalizować prace nad Raportem o oddziaływaniu na środowisko (Raport OOŚ) na temat tej inwestycji, a potem skierować go do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. GDOŚ Z kolei wystartuje wtedy z postępowaniem ws. wydania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych.
Kolejne, ważne dla projektu wydarzenie, przypadnie na drugą połowę 2022 roku (wstępnie planowano, że stanie się to w czerwcu, później pojawiły się sygnały, że jednak nawet 2-3 miesiące później). To wtedy polski rząd ma wybrać, z jakiej technologii w energetyce jądrowej będzie korzystał. A wybierać ma z czego. Na samym wstępie warto jednak jedną rzecz zaznaczyć i uściślić: choć jest kilku graczy, to oferują oni podobne reaktory.
Zarówno Westinghouse, EDF, jak i KHNP proponują reaktory ciśnieniowe (czyli reaktory PWR – pressurized water reactor) i wszystkie trzy są to reaktory III+ generacji. Mają też bardzo podobną charakterystykę, liczbę prętów paliwowych, jeśli coś je zdecydowanie różni, to moc (jeden reaktor EPR od EDF ma 1650 MW, AP1000 od Westinghouse – 1110 MW, a APR-1400 – 1450 MW) i tym samym wielkość (im większa moc – tym większy reaktor).